alek-ewa3
  Polska - spotkania z przyjaciolmi
 


Spotkania z Przyjaciolmi



Tak jak podczas kazdego naszego pobytu w Polsce jednym z jego elementow jest spotkanie z najblizszymi przyjaciolmi, ktorzy zawsze chetnie nas u siebie witaja



Ich ogromna goscinnosc rozciaga sie nawet az pod jezioro Czchowskie gdzie zwykle udaje sie nam tez ich odwiedzic w uroczym domku letniskowym 



Tym razem zlozylismy rowniez w Krakowie wizyte innym znajomym, z ktorymi poznalismy sie i zaprzyjaznilismy dopiero w Sydney, mimo ze pochodzimy z tych samych terenow



I trzeba przyznac, ze to bardzo sympatyczne moc odwiedzac sie po jednej i po drugiej stronie rownika



My co prawda nie mamy wlasnego mieszkania w Polsce, ale w domu rodzinnym w Suchej udalo sie nam odwzajemnic rewizyta i tez bylo wesolo i przyjemnie


    
Kolejne spotkanie to kolejna wizyta u przyjaciolki sprzed lat , do ktorej rowniez bardzo regularnie wstepujemy



A znajomosc ta jest tak zazyla, ze obejmuje nawet wizyty w sypialni



W sumie posunelismy sie jeszcze dalej, gdyz razem ze wspolnymi przyjaciolmi wyskoczylismy na dwa dni do domu rodzinnego godpodyni



Przyjemnie bylo spotkac sie po latach w tak milym gronie, a smiechu i zabawy bylo co niemiara



Nastepnego dnia ze wzgledu na upalna pogode trzeba bylo rozlozych basen kapielowy, za co zreszta wszyscy chetnie sie zabralismy



Tylko wypelnianie go troche dlugo trwalo, bo konewka nie byla zbyt wielka



No a potem sie okazalo, ze ci co sie do basenu nie zmiescili musieli ochladzac sie innymi sposobami



A tak poza tym to dzien uplynal nam na slodkim nierobstwie



I odkrylismy prawdziwa wartosc hamakow i hustawek ogrodowych



Oraz sielskiego zycia poza wielkim miastem, na lonie natury w ciszy i spokoju



Troche mniej cicho i spokojne bylo na innym spotkaniu, ktore dla calego naszego studenckiego rocznika zorganizowane zostalo w Sandomierzu



Zjechala sie dosc spora gromadka przyjaciol sprzed lat, ktorzy co prawda spotykaja sie co roku, ale dla nas uczestnictwo w takiej imprezie bylo wyjatkowa okazja



Na szczescie jakos wszyscy trzymamy sie piekni i mlodzi, wiec nie bylo problemow z rozpoznaniem poszczegolnych twarzy



Po pierwszych wspolnym przywitaniach zaczelismy schodzic sie do hotelowego ogrodu, gdzie w altance juz czekaly rozlozone stoly



Szybko sie je nakrylo i zastawilo, a wkrotce potem impreza powoli zaczela sie rozkrecac



Gdy zapadla ciemnosc wszyscy mieli juz wysmienite humory i zabawa toczyla sie na calego



I nic dziwnego bo podstawowych produktow nie brakowalo, a i reka przy polewaniu tez sie nie zatrzesla



A usmiechniete twarze wskazywaly ze smak i ochota rowniez dopisywaly



Doczekalismy tak poznych godzin nocnych, kiedy to towarzystwo powoli zaczelo sie wykruszac, bo im czlowiek starszy tym szybciej sie meczy



Nastepnego dnia zaplanowana byla wizyta w centrum Sandomierza, wiec wiekszosc uczestnikow zjazdu mimo zarwanej nocy dzielnie pomaszerowala do miasta



Wkrotce tez zjawilismy sie na rynku, ktory od razu nas wszystkich zauroczyl swoim pieknym i historycznym wygladem



Zamiast jednak meczyc sie spacerami po miescie skorzystalismy z oferowanych wycieczek specjalnie do tego dostosowanymi starymi samochodami i ruszylismy w droge wraz z najblizszymi przyjaciolmi



Po takiej godzinnej turze trzeba bylo troche odpoczac i nieco sie wskrzesic, bo dzien robil sie coraz bardziej goracy



Jak sie okazalo wiekszosc naszego towarzystwa pomyslala tak samo, zwlaszcza ze wkrotce mielismy sie juz wspolnie ze wszystkimi wybrac na kolejna wycieczke



Tym razem byl to rejs po Wisle, na ktory cala nasza grupa podazyla z wielkim entuzjazmem



Szkoda tylko ze nie trwal on zbyt dlugo i wkrotce trzeba bylo opuscic nasza Rusalke



No a wieczorem zaczelo sie od nowa i choc nie bylo juz tak dobrego zaopatrzenia jak poprzedniego dnia, to wcale to nie przeszkodzilo w wysmienitej zabawie



Wazne ze bylo czym ugasic pragnienie, a muzyka dodawala animuszu i mlodzienczej werwy



I nie jeden stracil glos po wspolnych spiewach, choc w sumie i tak nie byl on juz potrzebny, bo niestety nastepnego poranka trzeba bylo sie juz zegnac



Na tym jednak nie konczyl sie nas wyjazd, poniewaz dzieki uprzejmosci i goscinnosci przyjaciol bylismy w stanie zobaczyc jeszcze kilka miejsc w tamtejszym rejonie



Najpierw wstapilismy do zamku w Janowcu, z ktorego co prawda w wiekszosci zostaly tylko ruiny, ale byl on jednym z przykladow wspanialych XVI wiecznych warowni



Natomiast z punktu widokowego nieopodal widoczne byly zabudowania Kazimierza Dolnego wyrosle na przeciwnym brzegu Wisly



I wlasnie do tego historycznego i szalenie malowniczo polozonego miasteczka skierowalismy swoje nastepne kroki



Aby jeszcze bardziej poszerzyc nasza perspektywe wspielismy sie na gore zamkowa, skad rozlegal sie szeroki widok na Wisle i okolice



Wkrotce potem trzeba jednak bylo zbierac sie do drogi, zeby zdazyc przed noca do miejsca naszego zakwaterowania



A byl nim domek letniskowy Miry i Karola, ktory znajdowal sie niedaleko jeziora zwanego Zaglebocze



Rezydencja owa zagubiona byla wsrod zieleni, a dojazd do niej znalezc mozna bylo jedynie przy pomocy GPS-u



Natomiast w pobliskim jeziorze rowniez otoczonym gaszczem zieleni mozna bylo wypatrzec kapiace sie rusalki



Zupelnie nieswiadome iz w przybrzeznych szuwarach ukrywa sie grozny mors z pozadaniem obserwujacy wdzieki baraszkujacych w wodzie nimf



A to juz Chelm i mieszkanie gospodarzy, ktorzy zaprosili nas do siebie na obiad



I gdzie rowniez spedzilismy bardzo przyjemne chwile, z rozrzewnieniem wspominajac dawne mlode lata



Potem wybralismy sie na spacer po tym rowniez historycznym miescie, zatrzymujac sie przy wejsciu do podziemi kredowych, na ktorych zwiedzanie musielismy jednak poczekac do ktoregos kolejnego dnia 



Teraz zas podralowalismy dalej na slicznie odremontowany rynek

 
      
Znalezlismy tam kilka ciekawych punktow, ale najbardziej widowiskowe byly trzy Tanczace Eurydyki



Wkrotce jednak zastal nas zmrok, wiec trzeba bylo wracac do naszego letniska



Nastepnego dnia wybralismy sie na kolejna wycieczke zatrzymujac sie po drodze we wspanialej dawnej reydencji Zamojskich w Kozlowce



Naszym glownym celem byl jednak Lublin, w ktorym mielismy byc po raz pierwszy, wiec nie za bardzo wiedzielismy czego oczekiwac



Wkrotce okazalo sie, ze jego stare miasto jest rownie urocze jak starowki w wielu innych bardziej turystycznych miejscach



A przed pieknym renesansowym palacem zastalismy rowniez tanczace nimfy



Udalo sie nam takze wstapic na teren zamku i mimo poznej pory zobaczyc kilka ciekawych punktow



I jeszcze jedno zdjecie z widokiem na stary Lublin, ktory ogromnie sie nam spodobal


Rownie imponujace byly jego najnowsze dodatki upiekszajace nocna szate miasta



A to juz nasz ostatni dzien na lonie natury, przyszedl bowiem czas powrotu do Krakowa, do ktorego wiozla nas nasza Jadzia Kochana, dzieki ktorej moglismy urzadzic sobie taka wspaniala wycieczke



Aby pozegnac sie z naszymi wspanialymi gospodarzami, wpadlismy jeszcze na chwile do Chelma



Gdzie udalo sie nam zobaczyc rowniez tunele kredowe i zaprzyjaznic z kopalnianym dobrym duszkiem



Potem ruszylismy w droge powrotna, ktora wiodla przez kolejne piekne miasto jakim jest Zamosc



Tam wygospodarowalismy troche czasu aby przespacerowac sie po tym naprawde uroczym zakatku Polski



Docierajac nawet poza dawne mury miejskie na kladke spacerowa przebiegajaca w zarycie dawnego bastionu



  No a na koniec nie odmowilismy sobie malej przerwy w jednej z restauracji na rynku, konczac na tym nasza bardzo ciekawa wyprawe po centralno wschodniej Polsce
 
 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 14 odwiedzający (40 wejścia) tutaj!