alek-ewa3
  Alaska - Kenai
 


USA - Alaska



Ostatnie dni naszego pobytu w tej czesci Alaski spedzilismy na jej poludniowym wybrzezu, w Anchorage skad robilismy sobie calodzienne wycieczki jeszcze bardziej na poludnie



Miejscem naszego zainteresowania byl slynny ze swoich wspanialych fiordow polwysep Kenai, ale poniewaz wkrotce mielismy wsiadac na statek, wiec postanowilismy ograniczyc sie do ladowych wycieczek i zwiedzic kilka tamtejszych miesteczek



Najdalej polozona miejscowoscia polwyspu jest Homer, wiec do niego wybralismy sie najwczesniej



Homer jest malym, kilkutysiecznym miasteczkiem oddalonym 350 km od Anchorage, a polozonym w przepieknej scenerii nad zatoka Kachemak Bay i jak sie chwala jest stolica polowow halibutow



Niestety od rana padal deszcz, wiec nie tylko nie moglismy zatrzymac sie po drodze w celu podziwiania pieknych krajobrazow tych terenow, ale po dojechaniu na miejsce nie mielismy rowniez tak spektakularnych widokow jak na powyzszej widokowce



Gdzies tam tylko na horyzoncie spoza chmur wylanialy sie zasloniete mglami szczyty, ktore bylismy w stanie uwiecznic na zdjeciu, tylko dzieki temu ze wlasnie przestalo padac



Punk widokowy, na ktorym sie zatrzymalismy byl wspaniale przygotowany na wizyty turystow, a piekne klomby z kwiatami mienily sie wszystkimi kolorami teczy



Znajdowala sie tam rowniez urocza, mala budka, gdzie mozna bylo zasiegnac informacji o miescie i jego okolicy



Oczywiscie weszlismy do srodka i okazalo sie, ze nikt tam nie urzeduje, natomiast znalezlismy najroznorodniejsze mapy i broszurki, oraz tablice z wieloma innymi ciekawymi informacjiami



Jedna z atrakcji Homer jest niesamowite polozenie jego portu, usytuowanego na koncu dlugiej na 7,2 km  mierzei, ktora niestety sporo ucierpiala podczas trzesienia ziemi w 1964 roku, czesciowo sie zapadajac



Na szczescie jednak zycie wrocilo w ten niesamowity zakatek polwyspu i na szarym, kamienistym gruncie wyrosly malownicze domki zachecajace do spaceru miedzy nimi



Spaceru i oczywiscie zakupow, poniewaz wszystkie te urocze budynki miescily w sobie male sklepiki, restauracje, no i biura turytyczne namawiajace do wycieczek po okolicy, a takze wyprawy na ryby pod czujnym okiem eksperta



Po przejsciu calego pasazu ukazaly nam sie spiczaste szczyty gor po drugiej stronie zatoki, a na ich tle kolejne zabudowania



Wkrotce i tam dojechalismy, zastajac jeszcze wiecej kolorowych domkow, a wszystkie polaczone byly drewnianymi pomostami, jako ze wszystkie staly na palach, aby uniknac zalania przez wysokie przyplywy, a zarazem siegnac poziomu ulicy



Dla zmeczonych chodzeniem po sklepach mezow znalazlo sie tam rowniez wygodne miejsce na grzbiecie niedzwiadka, gdzie cierpliwie mogli przeczekac te trudne chwile zakupow



Wsrod tej gamy kolorow malych domkow, rzucila nam sie w oczy stara historyczna latarnia morska wyraznie wystajaca ponad niska zabudowe



Ale juz duzo wieksze byly te nowoczesniejsze bloki mieszkalne, stojace na poludniowo-zachodnim brzegu polwyspu, ktore rowniez dzieki swojemu barwnemu wykonczeniu tworzyly dosc ladny obrazek



Tuz obok znalezlismy pomnik zwany Seafarer's Memorial upamietniajacy tych, ktorzy w tych okolicach zgineli na morzu, obejmujac nie tylko rybakow, ale wszystkich innych pochlonietych przez otchlanie morskie, a ich nazwiska i nazwy zatopionych lodek grawerowane sa do dzis na specjalnych tablicach umieszczonych na kolumnach



Jadac jeszcze dalej wzdluz cypla dotarlismy do miejsca, gdzie juz dalej jechac sie nie dalo i tam wlasnie umieszczono tablice oznajmiajaca, ze w tym miejscu lad sie konczy



Nie pozostalo nam wiec nic innego jak zawrocic i opuscic to bardzo ciekawe miejsce, zwlaszcza ze deszcz ciagle nie dawal za wygrana i droga powrotna w takich warunkach mogla znacznie sie wydluzyc



Mimo niesprzyjajacych warunkow pogodowych postanowilismy jednak zatrzymac sie w jednym z ciekawszych miejsc po drodze, jakim byla historyczna prawoslawna cerkiew w malej wiosce Ninilchik



Cerkiew ta zbudowana zostala w 1901 roku w miejscu jeszcze starszego kosciola z 1846, kiedy to wprowadzili sie w te tereny Rosjanie, obecna osade zakladajac na terenach, ktorych kiedys uzywali jako obozowiska do polowow i polowan, rodowici tamtejsi mieszkancy



Niestety cerkiew byla zamknieta, wiec tylko obeszlismy ja dookala, rzucajac przy okazji okiem na mala wioske rozlozona u stop wzgorza, nad brzegiem zatoki, gdzie do dzisiaj zyja potomkowie rosyjskich emigrantow oczywiscie na przestrzeni lat wymieszanych z rodzima ludnoscia



I chyba niewiele sie tam zmienilo od dawnych czasow, a przynajmniej do takich wnioskow doszlismy idac po bardzo powybijanej drodze prowadzacej do kosciola



Po raz drugi udalo sie nam zatrzymac na polaczeniu drog wiodacych w trzy strony: do Homer, Seward i Anchorage, ktore rozdzielaly sie przy malym, ale bardzo uroczym jeziorku Tern Lake



Tej pieknej scenerii rozposcierajacej sie dookola dramatyzmu dodawaly wiszace na gorach chmury i grozny koloryt nieba zapowiadajacy dalsze opady, albo nawet burze



Nastepnego dnia postanowilismy wyprawic sie do Seward, ktore lezalo duzo blizej, bo jedynie 193 km od Anchorage



Na szczescie pogoda sie troche poprawila, wiec moglismy zatrzymac sie w kilku punktach widokowych umieszczonych na naszej trasie



Pierwszy z nich znajdowal sie niedaleko od Anchorage, w miejscu gdzie ramie Turnagain Arm oddzielalo sie od Zatoki Cooka i zwal sie Bieluga Point Lookout, poniewaz tam podobno mozna bylo wypatrzec te wielkie ssaki (odmiana wielorybow) wplywajace do zatoki podczas przyplywow, kiedy to poziom wody podnosi sie o ponad 8 metrow



Miejsce to ulokowane bylo rowniez blisko linii kolejowej, ktora praktycznie ciagnela sie wzdluz drogi, najpierw tuz przy morzu, a potem przechodzila na druga strone jezdni



Po przekroczeniu torow znalezlismy sie tuz nad woda, probujac wchlonac ta cala piekna scenerie, ale niestety gory na drugim brzegu zatoki ciagle przykryte byly biala powloka z chmur



Nie trafilismy tez na przyplyw, a zwlaszcza wysoka fale zwana bore tide, ktora w tym miejscu, ze wzgledu na uksztaltowanie terenu, jest jedna z najbardziej unikalnych na swiecie, osiagajac do 3 metrow wysokosci i pedzaca ponad 20 km/godz w glab ladu



Ruszylismy wiec dalej, aby po chwili znowu przystanac w jakims bardziej malowniczym miejscu



Oczywiscie trasa ta juz jechalismy poprzedniego dnia, ale deszcz nie pozwolil nam sie rowniez zatrzymac przy znaku witajacym nas na Polwyspie Kenai



Wkrotce potem jeszcze jedno piekne miejsce ktorego nie zauwazylismy wczesniej, a mianowicie punkt widokowy na wspanialy most biegnacy 30 metrow ponad Rzeka Canyon Creek, w ktorej wlasnie tam w 1895 znaleziono zloto



Wystapilo ono rowniez w wielu innych pobliskich potokach co sciagnelo w to miejsce ponad 3 tys poszukiwaczy, ale podczas tych pierwszych lat goraczki zlota (wywolanej rok wczesniej niz w Klondike) najwiecej tego kruszcu wydobyto wlasnie w Canyon Creek



Po skrecie ze znanej nam drogi w strone Steward, znalezlismy sie w krainie lodowcow, ale niestety nisko wiszace chmury przeslanialy nam widok na te wieksze i pokryte wiecznym sniegiem gory



Wkrotce jednak doczekalismy sie i znalezlismy znak informujacy ze znajdujemy sie w okolicach lodowca zwanego Exit Glacier, dosc dobrze widocznego na horyzoncie



Aby jednak dotrzec w jego poblize musielismy skrecic do parku narodowego zwanego Kenai Fjords National Park, gdzie znajdowal sie punkt widokowy



  Tam z przykroscia dowiedzielismy sie, ze tak jak inne lodowce kurczy sie on w zastraszajacym tempie, co widac po tym, ze do miejsca gdzie stalismy siegal on jeszcze w 1815 roku



A to juz widok na jakis kolejny lodowiec wysoko w gorze, ktory ukazal sie nam na widnokregu podczas dalszej jazdy



Zjezdzajac w dol dotarlismy do wartko plynacej rzeki zwanej Resurrection River, ktora potem wpadala do zatoki o tej samej nazwie, w poblizu miejsca gdzie rozlozylo sie Seward



Wracajac z punktu widokowego na Exit Glacier jechalismy wlasnie wzdluz jej brzegow, zatrzymujac sie od czasu do czasu w krajoznawczych celach



Resurrection River jest duza rzeka choc w sumie dlugoscia siega tylko 35 km, wyplywajac z Kenai Mountains kolo jeziora zwanego Upper Russian Lake i konczac swoj bieg w Resurrection Bay



Oczywiscie jak widac, w czasie gdy my tam bylismy nie niosla ona zbyt wiele wody, ale jak zauwazylismy, o tej porze roku wiele rzek na Alasce rowniez mialo dosc niski poziom



Przy jej ujsciu do zatoki rozlozylo sie czwarte co do wielkosci miasto na polwyspie Kenai, a jego nazwe wzieto od amerykanskiego sekretarza stanu Williama H. Sewarda, ktory przyczynil sie do zakupu Alaski od Rosji w 1867 roku



Pierwsze kroki w Seward skierowalismy oczywiscie do informacji turystycznej, ktora jak sie mozna bylo spodziewac byla rowniez sala wystawowa, gdzie moglismy zaprzyjaznic sie ze szczerzaca zeby  lokalna natura



Ktora jednak nie w kazdym przypadku stanowi zagrozenie dla czlowieka, ale za to moze byc przez niego podziwiana



Wkrotce potem skierowalismy sie do nabrzeznej czesci Seward, przepieknie usytuowanego nad Resurrection Bay i u stop wysokich gor



Miasto to jest punktem wyjsciowym do rejsow wsrod tamtejszych fiordow wyrzezbionych przez lodowce, ktore bedac kiedys lodowymi dolinami pokryte zostaly woda, na skutek zarowno rosnacego poziomu morz jak i osiadania gruntu



Oczywiscie sceneria tego miejsca jest wprost niesamowita i gdyby nie bylo tak zimno, to mozna by w nieskonczonosc tak siedziec i podziwiac tamtejsze piekne krajobrazy



W porcie zastalismy jeden z ogromnych statkow wycieczkowych, ktore podczas letniego sezonu przyplywaja do Seward podczas swoich rejsow na Alaske





Jak widac miejsce to jest rowniez cenione przez podroznych wedrujacych karawanami, a to dzieki latwemu dojazdowi droga z Anchorage



Seward znajduje sie rowniez na poludniowym koncu alaskanskich kolei prowadzacej do Fairbanks, co rowniez umozliwia turystom wygodne dotarcie do tego bardzo uroczego zakatka Alaski



Miasto powstalo w 1903 roku, bedac poprzednio tylko malym punktem handlu skorami, a obecnie liczy prawie 3 tys mieszkancow



Jest ono obecnie duzym centrum rybolostwa no i oczywiscie w sezonie letnim ogromna role odgrywa tam ruch turystyczny



Na turystach skoncentrowanych jest wiekszosc malych sklepikow i restauracji usytuowanych na drewnianym pomoscie ciagnacym sie wzdluz brzegu



Odchodza od niego rowniez zejscia na plywajace keje unoszace sie w gore podczas przyplywow, przy ktorych zacumowane sa nie tylko jednostki rybackie, ale rowniez cala masa lodek turystycznych tworzac naprawde sliczny obrazek w tej pieknej scenerii



Nie spodziewalismy sie jednak zupelnie, ze natura uraczy nas jeszcze jednym uroczym widokiem, ktory stanowila mala wydra plywajaca po akwenie portowym, bardzo relaksujacym stylem grzbietowym



Niestety jednak aby zobaczyc tych wspanialych przedstawicieli zyjacych w morskich otchlaniach, trzeba wybrac sie troche dalej



Oczywiscie urzedujace tam firmy turystyczne organizuja mnostwo takich wypadow i to zarowno w poszukiwaniu malowniczych krajobrazow jak i bogatego zycia biologicznego w tamtejszych wodach



Aby jednak z tego skorzystac trzeba by bylo zatrzymac sie tam na kilka dni, a my takiej mozliwosci nie przewidzielismy, bo nie miescila sie w naszym kalendarzu



Pospacerowalismy wiec tylko troche po uroczych uliczkach miasta, ktore musialo byc czesciowo odbudowane po trzesieniu ziemi i tsunami w 1964 roku



No a po paru godzinach ruszylismy w droge powrotna, ktora oczywiscie znowu wiodla przez bardzo widowiskowe tereny



Nie oparlismy sie wiec pokusie, aby mimo zimna, nie zatrzymac sie kilkakrotnie w tych bardziej atrakcyjnych miejscach, jak chcby nad malym jeziorkiem przydroznym zwanym Lower Summit Lake



Bardzo sielsko wygladala mala drewniana chatka na drugim jego brzegu, a jak sie potem zorientowalismy z tego konca jeziora wyplywa tez znany juz nam zlotonosny Canyon Creek



I jeszcze jeden widok na piekna okolice ktora jechalismy, tym razem oswietlona blaskiem slonca, ktorego promienie przedarly sie przez chmury



Nastepny przystanek zrobilismy sobie z czysto technicznych powodow, choc tak szczerze mowiac, to gdziekolwiek bysmy sie zatrzymali tam zawsze znalezc mozna bylo wspaniale krajobrazy dookola


A soczysta zielen porosnietych bujna roslinnosia wzgorz, pieknie kontrastowala z rozowym odcieniem wystepujacych wszedzie po drodze Fire Weeds



A to juz ostatni rzut oka na piekna panorame doliny ktora jechalismy oraz osniezonych gor, ktore zostawialismy za soba



Nastepnego dnia konczylismy juz swoj pobyt w Anchorage i udawalismy sie do kolejnego miasteczka na wybrzezu Polwyspu Kenai zwanego Whittier, ktore oddalone bylo prawie o 100 km i gdzie juz czekal na nas statek zabierajacy nas w podroz do Vancouver



Oczywiscie musielismy juz zwrocic samochod, wiec zalatwilismy sobie specjalny transport, zeby pomiescic sie ze swoimi wszystkimi bambetlami



Pojazd ten byl solidnej wielkosci, w zwiazku z czym bral duzo wiecej pasazerow, ale mial osobna przyczepke na bagaze, wiec jechalo sie nim bardzo wygodnie, no a na dodatek przejazd nim traktowany byl jako wycieczka, wiec zatrzymalismy sie kilka razy po drodze



Jednym z dluzszych postojow byla wizyta w tzw Alaska Wildlife Conservation Center, ktore znajdowalo sie tuz przy koncowce Tumagain Arm i w poblizu skretu z glownej drogi w strone Whittier



Zajmuje on powierzchnie ponad 800 tys metrow kwadratowych, a jego celem oprocz badan naukowych i edukacji miala byc opieka nad zwierzetami, ktore nie mogly powrocic do zycia na wolnosci



Dla szerokiej publicznosci osrodek ten udostepniony zostal w 1993 roku, a jego najbardziej popularna zagrodka byl teren przeznaczony dla niedzwiadkow grizzly



Mozna im sie bylo przygladnac rowniez z pomostu wiodacego nad ich domena i trzeba przyznac, ze wygladaly duzo ladniej i zdrowiej niz te ktore widzielismy na wolnosci, dobrze jednak, ze byly oddzielone solidnym ogrodzeniem, bo z oczu im nie najlepiej patrzylo




Gdzies tam w wysokich trawach wypatrzylismy takze rownie papusnego przedstawiciela czarnych niedzwiedzi, ktore co prawda sa mniejsze od grizly i maja duzo krotsze pazury, ale za to swietnie plywaja i wspinaja sie na drzewa



Gdzies tam, w zupelnie innym miejscu przechadzaly sie dumne elki czyli jelenie kanadyjskie,  osiagajace duzo wieksze rozmiary od jeleni znanych nam w Europie



Co rowniez widoczne bylo po solidnej wielkosci samicach wylegujacych sie leniwie na trawie i zastanawiajacych sie gdzie znikneli ich panowie



Ale najwiekszym osobnikiem w rodzinie jeleniowatych sa jednak losie, a zwlasza te zyjace na Alasce, ktorych samce siegaja srednio ponad 600 kg wagi i ponad 2 metry wysokosci w klebie, a ich poroze ma rozpietosc do 1,8 metra i jest naprawde ciezkie, jak to juz sprawdzilismy, nic wiec dziwnego, ze noszac taki ciezar maja one takie bardzo podluzne miny



Wsrod wszystkich parzystokopytnych, pod wzgledem wielkosci wyprzedzaja je jednak inne zwierzeta, a mianowicie amerykanskie bizony, czyli zubry, ktore sa tak potezne, ze ich waga moze siegac ponad 1200 kg



Do tej samej rodziny czyli wolowatych nalezy jeszcze jedno zwierze wystepujace w tamtym rejonie, zwane arktycznym wolem pizmowym, ktory z fizjonomi podobny jest troche do bizona tyle ze ma inne i wieksze rogi, a poza tym jest duzo mniejszy i ma duzo dluzsza siersc



Po spedzeniu sporo czasu na podziwianiu najwiekszych zwierzat Alaski, przenieslismy sie na chwilke do wewnetrznych klatek, gdzie zapoznalismy sie z lisem polarnym, ktory byl akurat w trakcie wymiany futra z letniego na zimowe, wiec nie byl jeszcze calkiem bialy



Inne zwierze typu rys polarny nawet nas nie zaszczycilo podniesieniem glowy i ledwo moglismy go wypatrzec spiacego na specjalnej polce



Natomiast bardzo uwaznie przygladal sie nam piekny orzel zwany bielikiem amerykanskim, ktory jako symbol narodowy Stanow Zjednoczonych jest najbardziej rozpoznawalnym polnocno-amerykanskim ptakiem



Dla nas natomiast najbardziej rozpoznawalne byly wilki, z ktorych jeden wygladajacy na wilka polarnego, nerwowo przechadzal sie wzdluz ogrodzenia



Pozostale zas dwa nic sobie nie robily z gapiacych sie na nie ludzi i spokojnie zazywaly poobiedniej drzemki



Po nasyceniu sie widokiem zwierzat rozgladnelismy sie uwazniej dookola i stwierdzilismy, ze tylko im pozazdroscic przepieknej scenerii w jakiej mieszkaja



Choc moze one wcale nawet nie zauwazaly wysokich szczytow pokrytych wiecznymi lodowcami, ktore rysowaly sie na horyzoncie



My natomiast wlasnie w tamta strone skrecilismy z glownej drogi, jadac jednak poczatkowo dolina Portage Valley, ktora rozciagala sie wzdluz rozlewiska rzeczki o tej samej nazwie



Pod koniec doliny rzeczka laczyla sie z jeziorem z ktorego wyplywala, rowniez zwanym Portage Lake, a my wpadlismy do krotkiego, bo tylko 136 metrowego tunelu, aby nagle wyladowac nad przeciwnym brzegiem jeziora, we wprost niesamowitej scenerii



Otoczone ono bowiem bylo wysokimi szczytami gorskimi na ktorych widoczne byly splywajace w dol lodowce



Ten najwiekszy, jak nie trudno sie domyslec zwany rowniez Portage Glacier ukrywal sie troche z boku za malym polwyspem wciskajacym sie do jeziora, ktore kiedys bylo czescia tego lodowca



Podobno nawet  wypelnial on cala Portage Valley, ktora niedawno jechalismy i stanowil jedna calosc z piecioma osobnymi teraz lodowcami



Niestety jednak tak jak inne lodowce kurczy sie on w zastraszajacym tempie, choc ciagle jeszcze stanowi zrodlo wody dla jeziora i wyplywajacej z niego rzeczki



Kilka kilometrow dalej zaczynal sie kolejny, ale tym razem duzo dluzszy, bo ponad 4 km tunel zwany Anton Anderson Memorial Tunel czesto okreslany prosciej jako Whittier Tunel, ktorego budowa zapoczatkowana byla w 1941 roku, ale obejmowala wtedy kilka mniejszych tuneli i to jedynie wykopanych dla lini kolejowej



Dopiero w latach 1998 - 2000 zostal on zmodernizowany i jest o tyle niezwykly, ze posiada tylko jeden pas drogowy, na ktorym umieszczone sa rowniez tory kolejowe, wiec przejazdy w jedna i druga strone musza miec ustalony harmonogram

 

Tunel ten jest najdluzszym tunelem w Polnocnej Ameryce laczacym ze soba droge i linie kolejowa, a obie prowadza do malenkiego miasteczka Whittier usytuowanego nad jedna z zatok Prince William Sound

 

I tam wlasnie, w momencie wyjazdu z tunelu ujrzelismy piekna sylwetke Star Princess, ktora juz oczekiwala na nasz przyjazd i na ktorej mielismy spedzic kolejny tydzien naszej przygody z Alaska

 
 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 35 odwiedzający (37 wejścia) tutaj!