Nawigacja |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
USA - Montana
Nasza podroz po parkach narodowych Stanow Zjednoczonych konczylismy wizyta w jeszcze jednym wspanialym choc moze troche mniej znanym parku - Glacier National Park, gdzie zaplanowalismy przejechanie go w poprzek droga zwana Going-to-the-Sun Road, czyli Droga w strone Slonca
Browning
Zakwaterowalismy sie w malym miasteczku usytuowanym w poblizu parku, ktore jak sie pozniej dowiedzielismy znajdowalo sie na terenie rezerwatu indianskiego szczepu Czarne Stopy, a bedac jedynym miastem do niego nalezacym stanowilo takze jego glowna kwatere
Mimo jednak tego udalo sie nam znalezc nocleg nie w tradycyjnym tipi, ale we wspanialym i nowoczesnym hotelu ze wszystkimi wygodami jakie przyniosla ze soba cywilizacja
Poniewaz nasze lokum znajdowalo sie po wschodniej stronie parku, wiec jego zwiedzanie zaczelismy od miejscowosci St Marys niedaleko ktorej przywital nas znak zawiadamiajacy o jego rozpoczeciu
Co prawda tym sposobem nie jechalismy w strone slonca, ale w odwrotnym kierunku, ale za to nie swiecilo nam ono w oczy, a widoki byly rownie wspaniale
Glacier National Park polozony jest w polnocno-zachodniej czesci stanu Montana przy granicy z Kanada i zajmuje powierzchnie ponad 4 tys km kwadratowych, zawierajc w sobie kilkaset jezior i nasza podroz po nim zaczela sie od jazdy wzdluz jednego z nich - St. Mary Lake
W drodze towarzyszyly nam skaliste szczyty, jako ze swoim zasiegiem park obejmuje trzy pasma gorskie nalezace do Gor Skalistych, z ktorych najwiekszym jest Lewis Range i wlasnie tamtedy prowadzila nasza droga
Z kazdym przejechanym kilometrem krajobraz ulegal zmianie i na horyzoncie ukazywaly sie coraz to inne strzeliste gorskie wierzcholki
Widoczne one byly nawet z miejsc gdzie kiedys szumial gesty las sosnowy, a teraz niestety z drzew pozostaly tylko martwe kikuty, bo korniki i grzybica zniszczyly je doszczetnie
Takze po tej stronie drogi ktora jechalismy dominowal nad nia jakis skalisty szczyt, ktory wedlug naszych wyliczen mogl byc gora zwana Going-to-the-Sun Mountain, od ktorej park wzial swoja nazwe
Nasza zas trasa prowadzila jej zboczem i jak widac jak narazie wcale nie wygladala na gorska droge, bo pedzila prosto jak z bicza trzasnal
Znajdowalo sie przy niej wiele zatoczek i specjalnych punktow widokowych, z ktorych mozna bylo podziwiac wspanialy krajobraz parku
W miare jednak jazdy zmieniala sie zupelnie perspektywa, a zwlaszcza na ten najblizszy szczyt, ktory mielismy mozliwosc podziwiac z dwoch stron
Po prawie godzinnej jezdzie dotarlismy do miejsca zwanego Jackson Glacier Overlook, skad widoczny byl lodowiec o tej samej nazwie
W 1850 roku w Glacier National Park istnialo podobno 150 lodowcow, stad tez wziela sie nazwa parku, ale niestety do dzisiejszego dnia zostalo ich tylko 25, i przwiduje sie ze do 2030 roku moga one wszystkie stopniec
Jackson Glacier pokrywajacy polnocny stok Jackson Mountain, zajmujac obszar 1 km kwadratowego jest siodmym co do wielkosci lodowcem na terenie parku i kiedys byl czescia znajdujacego sie w poblizu obecnie drugiego co do wielkosci lodowca - Blackfoot Glacier
Wkrotce po opuszczeniu tego punktu widokowego dotarlismy do malego zakola drogi, ktora od tego momentu zaczynala sie dosc stromo wznosic
Poniewaz bylo tam miejsce na zatrzymanie sie, wiec skrzetnie to uczynilismy i pospieszylismy do samego skretu skad widoczna byla mala rzeczka Lunch Creek, splywajaca waskim korytem
Po przeciwnej stronie jezdni znikala ona gdzies pomiedzy zielonymi wzgorzami laczac sie po drodze z innymi strumieniami, ktore na koniec zasilaly jezioro St Mary Lake
Natomiast patrzac w strone gor zauwazylismy kolejne szczyty wylaniajace sie tym razem z zielonych i zdrowych lasow porastajacych zbocza wokol doliny
Po przejechaniu nastepnych kilkuset metrow ukazaly sie one nam duzo wyrazniej i nawet udalo sie nam ustalic ich nazwy, a wiec ta blizsza po prawej to Heavy Runner Mountain, a ta dalsza w glebi nazywa sie Reynolds Mountain
Jeszcze przez jakis czas ich sylwetki towarzyszyly naszej drodze, ktora w tym miejscu nazwana zostala Big Drift, jako ze podczas zimy akumuluja sie tam ogromne ilosci sniegu nawianego przez zachodnie wiatry, dochodzace do wysokosci 24 metrow
Oczywiscie droga ta jest w zimie zamknieta, a na wiosne podobno usuniecie sniegu moze trwac tam do miesiaca, choc odcinek ten ma tylko ok. 1.6 km
Na szczescie jednak zjawilismy sie tam o odpowiedniej porze, wiec nie musielismy jej szukac za pomoca GPS-u, ani nie grozily nam lawiny, za to moglismy podziwiac piekna scenarie tego terenu
A na widnokregu pojawila sie nam kolejna gora, bardzo zreszta podobna w ksztalcie do Reynolds Mountain i wlasnie w tamta strone prowadzila nasza dalsza droga
Natomiast na dnie glebokiego wawozu udalo sie nam wypatrzec male wodospady, ktore wlewaly sie do plynacego ponizej strumienia
Po krotkiej przerwie na podziwiane tych wszystkich wspanialych widokow, ktore sie wokol nas rozposcieraly, ruszylismy dalej, a droga wiodla przez tunel wydrazony w zboczu gory wzdluz ktorej jechalismy
Wkrotce tez dotarlismy do miejsca zwanego Logan Pass bedacego najwyzsza przelecza w parku i centralnym punktem drogi Going-to-the-Sun
Logan Pass jest nie tylko bardzo popularnym punktem startowym do wedrowek po gorach, ale takze dla wycieczek kampingowych
Znajduje sie tam wspaniala informacja turystyczna, ktora czynna jest letnia pora i mozna tam uzyskac wiele cennych informacji na temat Glacier National Park oraz tamtejszych tras spacerowych
Bardzo popularne sa tam tez wycieczki organizowane historycznymi juz pojazdami z 1936 roku, zmodernizowanymi w 2001, a zabierajacymi po 17 pasazerow, co sie wydaje troche duzo jak na tego typu samochod, ale jak widac chetnych nie brakowalo
Przelecz Logan Pass lezy na wysokosci 2025 metrow npm i przebiega wzdluz Continental Divide, czyli wododzialu kontynentalnego Ameryki, po ktorym mielismy juz okazje stapac w Yellowstone
Wiekszosc towarzystwa ktore przyjechalo na przelecz podazylo w strone dominujacej nad tym terenem gory zwanej Clements Mountain (2672m), ktorej charakterystyczna sylwetke podziwialismy jeszcze z daleka
Poniewaz jednak byla to dosc daleka trasa i do tego dosc stromo pod gore, wiec zrezygnowalismy z tej przyjemnosci i sprobowalismy rozgladnac sie troche dookola
Niestety z powodu pozarow w zachodniej czesci parku dalsza samochodowa droga byla zamknieta, wiec w tym miejscu musiala zakonczyc sie nasza wyprawa
Zeby jednak skorzystac troche wiecej z naszego tam pobytu, zdecydowalismy przejsc sie troche innym szlakiem turystycznym, ktory nie wygladal zbyt meczaco i prowadzil wzdluz malego lasku
Nad nim zas krolowala znowu jakas inna skalista gora, ktora wedlug naszych obliczen byla poludniowa czescia masywu Pollock Mountain
Natomiast troche dalej na polnoc widoczny byl charakterystyczny czubek gory Bishops Cap (2782m) nazwanej tak od ksztaltu jej wierzcholka przypominajacego biskupia czapke
Po przekroczeniu lini lasu wyszlismy na otwarta przestrzen, gdzie w pewnym miejscu gory rozstapily sie odslaniajac daleki horyzont
Po malym zakrecie sciezki, ukazala sie przed nami panorama Clemens Mountain oraz drugiej gory, ktora ograniczala widnokrag po prawej stronie
Najprawdopodobniej byl to Mount Oberlin gorujacy nad gleboka dolina, ktora otwierala sie po drugiej stronie przeleczy
Chcac choc z daleka rzucic na nia okiem ruszylismy jeszcze dalej, choc trasa stawala sie coraz bardziej stroma i bolesna dla naszych kolan
Po krotkim spacerze dotarlismy na kolejna otwarta przestrzen, a dosc sympatycznie wygladajaca sciezka kusila, aby isc jeszcze dalej
Niektorzy sie skusili, choc okazalo sie ze to dosc daleki kawalek drogi i zeby naprawde zobaczyc dno doliny trzeba by jeszcze sporo przedralowac
Nasz spacer zakonczylismy wiec w miejscu gdzie widoczna byla jezdnia bardzo stromo zjezdzajaca z przeleczy w strone doliny
Bylismy w stanie rowniez rzucic okiem na masywy gorskie ograniczajace ta doline od wschodu zwane Garden Wall czyli ogrodowa sciana, wzdluz ktorych trawersowal nasz szlak, ciagnacy sie na dlugosci ponad 31 km
A nazwa Garden Wall pochodzi podobno od ilosci kwiatow i kwitnacych krzewow pokrywajace latem ich gorskie stoki
Niestety jednak nie mielismy ani czasu ani zdrowia na pokonanie tego napewno szalenie widowiskowego szlaku, wiec wkrotce zabralismy sie do powrotu na parking
Stamtad moglismy udac sie tylko w jedna strone, wiodaca z powrotem na wschod, ale ciagle nie pod slonce, bo bylo juz po poludniu
W powrotnej drodze rowniez zatrzymywalismy sie wielokrotnie, aby nasycic sie ta piekna scenaria jaka sie wokol nas rozciagala
Poczatkowo dodatkowa atrakcja parku byly wspaniale sosnowe lub swierkowe lasy, kontrastujace pieknie z blekitem nieba i szaroscia skalistych szczytow
Po chwili jednak znowu znalezlismy sie na terenie nawiedzonym przez korniki i grzybice korzeniowa, przez ktore wymarly wszystkie drzewa, a cala okolica wygladala jak ich wielkie cmentarzysko
Smutny byl to obraz, przypominajacy stwierdzenie iz "drzewa umieraja stojac" a ich wyschniete pnie straszyly swoim wygladem, bedac przy okazji ostrzezeniem przed podobnymi tragediami
Aby poprawic sobie troche humor po tych przykrych widokach, zatrzymalismy sie na chwile na brzegu jeziora, ktore ciagnelo sie wzdluz drogi ze wschodu na zachod na dlugosci prawie 16 km
Bylo to jezioro St Mary Lake, bedaca drugim co do wielkosci jeziorem w parku, a zajmujace dno U-ksztaltnej doliny utworzonej przez cofajacy sie lodowiec w okresie ocieplania sie klimatu ok 10 tys. lat temu
Jezioro to jest jednym z najpopularniejszych miejsc w parku, poniewaz wokol jego brzegow znajduje sie wiele szlakow turystycznych o roznej trudnosci i o lacznej dlugosci 181 km, ze wspanialymi punktami widokowymi
Najczesciej jednak fotografowanym miejscem St.Mary Lake jest widok z jego wschodniego konca w strone majestatycznych gor wyrastajacych na jego brzegach i odbijajacych sie w przejrzystej wodzie oraz na mala wysepke usytuowana na srodku jeziora
Wysepka ta nazywa sie Wild Goose Island, czyli Wyspa Dzikiej Gesi i wyrasta jedynie na 4,3 metra ponad poziom wody, a i tak stanowi najwieksza atrakcje tego terenu i czasami az trudno sie dopchac do zrobienia zdjecia, zwlaszcza gdy nadjedzie jakas grupa wycieczkowa
Jedynym mankamentem jeziora jest temperatura jego wody, ktora rzadko przekracza 10 stopni Celsjusza, wiec raczej niewielu jest tam chetnych do kapieli, choc mogliby sie znalezc ochotnicy do lyzwiarstwa, bo w czasie zimy jest ono zamarzniete na grubosc do 1,2 metra
A to widok, na parkujace przy brzegu turystyczne autobusiki, od swojego czerwonego koloru i dzwieku wydawanego przy zmianie biegow zwane Red Jammers, ktore wlasnie przywiozly kilkadziesiat osob zaklocajacych nam obraz tego pieknego zakatka
Po opuszczeniu Going-to-the-Sun Road zostalo nam jeszcze troche czasu, wiec pelni niedosytu z powodu tej w polowie zamknietej drogi postanowilismy zagladnac jeszcze w kilka innych punktow parku; do polozonej na polnoc doliny Many Glacier Valley oraz w miejsce lezace bardziej na poludnie zwane Two Medicine, a oprocz tego sprobowalismy takze dostac sie dolem na zachodnia jego czesc do West Glacier, gdzie zaczyna sie ta slawna droga
Najpierw udalismy sie na polnoc do rejonu zwanego Many Glacier, do ktorego prowadzila droga wiodaca wzdluz jeziora Sherburne Lake, ktore jest w zasadzie sztucznym zbiornikiem wodnym powstalym po zbudowaniu tamy na rzeczce Swifrcurrent Creek
Ta kilkunastokilometrowa droga konczyla sie nad innym i duzo mniejszym jeziorem zwanym Swiftcurrent Lake, ulokowanym w przepieknej gorskiej scenerii na wysokosci 1487 metrow npm
Najblizsza i najbardziej charakterystyczna gora rysujaca sie na horyzoncie byl tam piramidalny Mt Wilbur, swoim szpiczastym wierzcholkiem siegajacym jeszcze dalsze 1372 metry ponad poziom jeziora
I wlasnie w tym przepieknym miejscu ulokowal sie historyczny juz hotel Many Glacier Hotel, zbudowany w 1915 roku na wzor szwajcarskich chaletow, bedacy zarazem najwiekszym hotelem w calym Glacier NP
I nic dziwnego, bo oprocz wspanialej scenerii sprzyjajacej pelnemu relaksowi, okolica ta oferuje wiele ciekawych szlakow turystycznych, a takze przejazdzki po jeziorze
Jezioro zasilaja wody plynace z okolicznych lodowcow, a glownie z Grinnel Glacier, a po wschodniej stronie, malymi kaskadami wyplywa z niego rzeczka Swiftcurrent Creek zdazajaca do znanego juz nam Lake Sherburne
Wkrotce tez znowu znalezlismy sie nad brzegiem tego prawie 10 kilometrowego jeziora, jako ze tamtedy wiodla jedyna droga
Po opuszczeniu parku krajobraz zupelnie sie zmienil, a my podazylismy prosto na poludnie, zeby sprobowac objechac park wlasnie od poludniowej strony
Po skrecie na zachod wjechalismy w zupelnie inny swiat wysokich wzgorz porosnietych zielonymi lasami
Droga jak wstega wila sie w tej pieknej scenerii, a my mielismy ogromna nadzieje ze mimo zapowiedzianych pozarow jakos dotrzemy do zachodniej bramy wjazdowej do parku
Niestety jednak nie udalo sie nam dojechac do konca, bo w polowie drogi ukazaly sie tak geste dymy, ze choc byla ona ciagle otwarta, to nie majac pewnosci czy bedziemy mogli wrocic z powrotem, zrezygnowalismy z dalszej jazdy
Jedyna pociecha, to ze mielismy piekna wycieczke krajoznawcza, bo tereny ktorymi jechalismy byly naprawde urocze i warte zobaczenia
W zwiazku z ta nasza nieudana wyprawa zostalo nam jeszcze troche dnia, wiec zdecydowalismy podskoczyc na chwilke na teren zwany Two Medicine
Miejsce to znajdowalo sie kilka kilometrow od bramy wjazdowej do parku, wiec dojazd nie zabral nam zbyt wiele czasu
Parkowa droga zawiodla nas nad male jeziorko zwane Two Medicine Lake o dlugosci ok. 3,2 km i szerokosci 530 metrow
Od koncowych lat XIX wieku do otwarcia Going-to-the-Sun Road w 1932 roku miejsce to bylo najczesciej odwiedzana sekcja Glacier NP
Oprocz walorow krajobrazowych ma ono takze znaczenie historyczne, jako ze zachowal sie tam zabytkowy chalet z 1914 roku, bedacy kiedys czescia calego kompleksu hotelowego, w ktorym obecnie znajduje sie sklep zwany Two Medicine Store
Jak wszedzie w takich pieknych miejscach, wokol jeziora znajduje sie wiele szlakow turystycznych, a oprocz tego mozna odbyc krajoznawcza wycieczke po jeziorze
A jest co podziwiac, bo jest ono malowniczo polozone miedzy wyrastajacymi w poblizu gorami, wsrod ktorych dominuje piramidalna Sinopah Mountain, nazwana tak od imienia corki wodza plemienia Blackfeet (Czarnych Stop), ktore zamieszkiwalo te tereny
Niestety jednak slonce juz chylilo sie ku zachodowi i niemilosiernie swiecilo nam prosto w obiektywy aparatow fotograficznych, wiec ta wspaniala sceneria miala troche inny wymiar niz tego oczekiwalismy
W powrotnej drodze zastopowalo nas troszke stado dzikich zwierzat wyleglych na jezdnie, ktore jednak dosc grzecznie ustapily nam drogi
Inna atrakcja jaka znalezlismy w malej miescinie, na skrzyzowaniu drog wiodocych do naszego hotelu w Browning, byla podobno najwieksza fioletowa lyzka na swiecie
Samo zas miasteczko zwane East Glacier Park Village bylo dosc przyjemne, ale tetniace zyciem podobno tylko latem, kiedy tlumy turystow odwiedzaja tamte strony, bo w zimie to nawet nie przystaje tam pociag Amtrak kursujacy pomiedzy Chicago i Seattle
Oprocz hoteli, moteli, restauracji i sklepow znalezlismy tam rowniez pomnik poswiecony dawnym wlascicielom tego terenu, ktorymi byl szczep indianski Czarne Stopy
Natomiast szubienica byla chyba reliktem z czasow dzikiego zachodu, kiedy na widnokregu pojawil sie juz bialy czlowiek
Po krotkim przystanku w tym sympatycznym miasteczku ruszylismy dalej, wiec znowu w drodze zastal nas kolejny zachod slonca, ktore powoli chowalo sie za szczyty gor w Glacier National Park
Wkrotce tez calkiem zniknelo za horyzontem zostawiajac po sobie pomaranczowe luny, ktore rozlaly sie po calym niebosklonie, zabarwiajac ostatnie chwile kolejnego dnia naszej podrozy
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 72 odwiedzający (78 wejścia) tutaj! |
|
|
|
|
|
|
|