USA - Alaska
Do Kola Podbiegunowego, bedacego naszym nastepnym celem, prowadzi jedna z najbardziej odizolowanych od cywilizacji drog w Stanach Zjednoczonych, zbudowana w 1974 roku jako droga zaopatrzeniowa dla Ropociagu Trans-Alaska, a zaczyna sie ona w okolicach miasteczka Livengood na polnoc od Fairbanks i prowadzi do Deadhorse nad Oceanem Arktycznym
Poniewaz jednak byla to jedna z tych drog ktorych nie obejmowalo ubezpieczenie naszego samochodu, wiec zeby juz wiecej nie ryzykowac, zdecydowalismy sie wynajac na jeden dzien cos bardziej odpowiedniego, no i skoro swit popedzilismy do zajmujacej sie tym wypozyczalni, znajdujacej sie przy lotnisku niedaleko naszego hotelu
W sumie samochod, ktory wypozyczylismy nie roznil sie tak wiele od naszego, ale mial dwa kola zapasowe, obowiazkowa radiostacje konieczna do komunikacji z innymi pojazdami i ewentualnego wzywania pomocy w razie wypadku, no i oczywiscie apteczke, bo najblizsza pomoc medyczna znajdowala sie dosc daleko w Fairbanks lub Deadhorse
A poza tym to wynajem byl tak drogi, ze za ta cene moglibysmy tydzien jezdzic czyms innym, no ale za spokuj ducha i wlasne bezpieczenstwo trzeba czasem slono placic, wiec przelknelismy ta gorzka pigulke i ruszylismy w droge, jadac poczatkowo jeszcze wyasfaltowana droga nr 2 zwana Elliott Highway, ktora przepieknie wila sie wsrod swierkowych lasow
Dalton Highway
Wkrotce jednak dotarlismy do poczatku tego slynnego Dalton Highway znanego z dokumentalnego programu "Ice Truckers" o kierowcach ciezarowek jezdzacych tamta trasa i ciezkich warunkach na nim panujacych, a zwlaszcza zimowa pora kiedy odbywa sie najwieksza ilosc dostaw
Dalton Highway ciagnie sie na dlugosci 414 mil czyli 666 kilometrow mijajac po drodze jedynie trzy miasteczka, choc jak zostalismy poinformowani, benzyne mozna rowniez zatankowac w zajezdzie przydroznym tuz za mostem na Yukon River
Oczywiscie droga jest w wiekszosci niewyasfaltowana, a rownolegle do niej ciagnie sie rurociag naftowy, ktory moglismy od czasu do czasu wypatrzec wsrod poczatkowo bujnej roslinnosci tego terenu
Podczas jazdy zatrzymywalismy sie kilkakrotnie, a zwlaszcza w miejscach gdzie droga wspinala sie na wyzsze wysokosci i skad rozciagaly sie bardzo szerokie widoki
Po dosc dlugiej jezdzie wsrod gestych, glownie swierkowych lasow byl to dla nas jakby podmuch swiezego powietrza i otwarcie horyzontow
Znowu tez poczulismy sie jak na Top of the World Highway, gdzie wszystko co wokolo lezalo u naszych stop, a daleka panorama zielonych wzgorz ciagnela sie w nieskonczonosc
Wkrotce jednak krajobraz znowu sie zmienil i w oddali ujrzelismy rysujacy sie na widnokregu lancuch troche wyzszych gor, ktore jednak po chwili zniknely z naszego punktu widzenia, poniewaz nasza droga prowadzila stromo na dol
Na nastepnym podjezdzie pod gore spotkalismy jedna z ciezarowek jadaca z naprzeciwka, ale droga byla na tyle prosta i szeroka, ze oprocz ciagnacego sie za nia kurzu wcale nie zaklocila ona naszej podrozy
Podobno najniebezpieczniejsze na tej trasie sa pofaldowane jej odcinki z duzymi roznicami wysokosci, bo jezdzacy czasami srodkiem drogi trakowcy moga nie zauwazyc mniejszego samochodu, wiec czesto uzywaja radiostacji aby dowiedziec sie czy droga jest wolna
Na szczescie nam nie byla ona jeszcze potrzebna i po kilku godzinach jazdy dotarlismy nad Yukon River, na ktorego druga strone musielismy przeprawic sie jedynym mostem na tej rzece w Alasce, a nazwanym E.L. Paton Bridge od nazwiska bylego prezydenta kompanii budujacej tamtejszy rurociag naftowy
Most ten stanowi jedno z trudniejszych do pokonania miejsc dla ciezarowek jezdzacych zimowa pora, poniewaz nie dosc ze jest on skosny to jeszcze tuz za dolnym jego koncem droga zakreca, a przy zlodowacialej nawierzchni trzeba uzyc odpowiedniej predkosci aby podjechac pod gore no i takze aby zjechac w dol i wyrobic sie na zakrecie
Most oddany zostal do uzytku w 1975 roku, ma dlugosc 700 metrow i srednia wysokosc ok 9 m, a sluzy nie tylko pojazdom ale rowniez do przetransportowania alaskanskiego ropociagu na druga strone rzeki
A to nadbrzezna dzungla ktora musielismy pokonac, aby dostac sie na punkt widokowy na most
W poblizu trafilismy rowniez na tradycyjna, drewniana chatke, gdzie znajdowala sie informacja turystyczna posiadajaca wszelkie informacje dotyczace zarowno mostu i rurociagu, jak i takze na temat calej tamtejszej okolicy
Znalezlismy przy niej spokojne miejsce, aby troche sie posilic i odpoczac przed dalsza jazda
Przy okazji po raz kolejny moglismy przygladnac sie temu slynnemu ropociagowi, ktory w tym miejscu przebiegal wysoko nad ziemia
Jest on dlugi na 1286 km i ciagnie sie od polnocnego wybrzeza Alaski nad Oceanem Arktycznym w Prudhoe Bay az do Valdez znajdujacym sie na poludniu tego stanu, gdzie doplywaja supertankowce przewozace go do innych stanow USA
Rurociag jest obecnie podstawym i najwazniejszym sposobem transportu ropy naftowej, ale budujac go trzeba bylo rozwiazac wiele problemow jakie przy tym powstawaly, jak chocby odprowadzanie ciepla, jako ze ropa wytryskuje z ziemi pod wielkim cisnieniem majac temperature 80 stopni, a transportowana jest ropociagiem w temp. 50 stopni
Aby wiec nie rozpuscic wiecznej zmarzliny na ktorej stoja podpory rurociagu i co za tym idzie nie spowodowac jego zapadniecia sie, na szczytach slupow podporowych skonstruowano specjalne wymienniki ciepla nieszkodliwie odprowadzajace energie w otoczenie
A to jeszcze jeden widok na droge prowadzaca na most i po zatankowaniu samochodu ruszylismy dalej na polnoc
Jak widac na powyzszej mapce do przejechania mielismy jeszcze solidny kawalek drogi, choc byl to tylko niewielki odcinek calego Dalton Highway
Nawet nie probowalismy dotrzec do kolejnego cywilizowanego miejsca czyli Coldfoot, bo na to nie wystarczyloby nam czasu, ale linia kola podbiegunowego odlegla niewiele ponad 100 km, a stanowiaca nasz glowny cel, byla jak najbardziej w naszym zasiegu
Popedzilismy wiec dalej spotykajac po drodze jedyny samochod osobowy jaki widzielismy, poczatkowo jadacy przed nami i jak sie potem okazalo wiozacy zorganizowana grupe z przewodniczka, ktora w pewnym momencie skontaktowala sie z nami droga radiowa, wskazujac odpowiednie miejsce do wyprzedzenia
Mily gest, bo jechalismy troche szybciej, i nie dogonili nas, mimo ze zatrzymywalismy sie od czasu do czasu w kilku miejscach, aby podziwiac wspaniale widoki, jak chocby ten obraz ukazujacy nasza droge i biegnacy wzdluz niej rurociag, ktory na tym terenie ulozony byl w zygzaki, co zabezpieczalo go od zniszczen w przypatku ewentualnego trzesienia ziemi
Kolejnym naszym przystankiem bylo miejsce, do ktorego zboczylismy glownie ze wzgledu na znajdujace sie tam toalety, ale jak sie okazalo teren ten stanowil rowniez atrakcje turystyczna zwana Finger Mountain czyli palczasta gora
Tak naprawde nie byla to gora tylko wzgorze pokryte granitowymi skalami, ktorych ksztalty tworzyly sie na przestrzeni wielu milionow lat niszczacej dzialalnosci zamarzajacej w zimie wody
Ze szczytu rozlegala sie obszerna panorama calej okolicy, a patrzac w kierunku skad przyjechalismy, oprocz wygodki dostrzec mozna bylo jakas kolejna wystajaca ponad gruntem skale
Okazalo sie ze byl to tzw Finger Rock, najwyzsza skala w okolicy siegajaca ponad 12 metrow wysokosci, od ktorej pochodzila nazwa calego wzgorza i ktora byla kiedys jakby drogowskazem dla latajacych tamtedy samolotow, bo ten granitowy palec wskazuje podobno kierunek na Fairbanks
Widok w druga strone byl nie mniej rozlegly i pokazywal kolejna ogromna doline zamknieta nastepnym pasmem pagorkow
Natomiast kamienie pokrywajace wzgorze na ktorym stalismy, wygladaly jak jakies starozytne ruiny czesciowo juz porosniete rwaca sie do zycia roslinnoscia
Najciekawiej jednak wygladala pozakrecana droga, ktora mielismy dalej jechac i przecinajaca ja prosta linia niezmiennie towarzyszacego nam rurociagu
I choc ruch byl niewielki, to jednak udalo sie nam wypatrzec na niej potezna ciezarowke pedzaca z dosc duza szybkoscia i zostawiajaca za soba tumany kurzu
Wkrotce i my ruszylismy dalej i na tej pustej i bezkresnej drodze, ktora raz znikala a potem znowu pojawiala sie przed naszymi oczami, minelismy drugi tego dnia samochod osobowy
Po niedlugim czasie dotarlismy do znaku drogowego, gdzie juz musielismy opuscic Dalton Highway i skierowac sie w strone zaznaczonego dla turystow odcinka polnocnego kola podbiegunowego
Kolo Podbiegunowe
Jako doswiadczeni podroznicy przekraczalismy to kolo juz trzykrotnie; w Finlandi, w Norwegi i plynac wzduz brzegow Islandii, a nawet pojechalismy tam duzo dalej na polnoc
Jednak dotarcie do niego na Alasce w miejscu tak odleglym od cywilizacji bylo chyba jeszcze wieksza przygoda
Mimo jednak ze kolo to przebiegalo w tak strasznych pustaciach to miejsce, ktoredy szla ta jego wyimaginowana linia bylo bardzo ladnie zagospodarowane turystycznie
Jeszcze bardziej obrazowo zrobilo sie gdy dotarla do nas grupa z przewodniczka, ktora wyciagnela specjalny dywanik do robienia fotografii i przy okazji takze cala nasza trojka mogla uwiecznic sie na zdjeciach w tak geograficznie istotnym punkcie
Z platformy widokowej ulokowanej za znakiem probowalismy rozejrzec sie dookola, ale niestety miejsce to juz tak zaroslo, ze oprocz zielonych swierkow nie bylo juz nic wiecej widac
Kawalek dalej widok byl troche lepszy, ale i tak ciezko bylo cokolwiek wypatrzec poza tym gestym lasem, az nie pasujacym do arktycznego terenu, ktory w Europie wygladal duzo bardziej jalowo
Po krotkim czasie rozkoszowania sie arktyczna sceneria i arktycznym powietrzem nadszedl czas powrotu do cywilizacji, aby jeszcze tego samego dnia zwrocic wynajety samochod
Juz wiec bez zatrzymywania sie po drodze dotarlismy do znanego nam juz zajazdu nad Yukonem, gdzie przede wszystkim uzupelnilismy paliwo
Zakup jego odbywal sie bardzo ciekawa technika, jako ze pompa paliwowa nie byla podlaczona do kasy i znajdowala sie w oddaleniu od restauracji, wiec dowodem ilosci zakupionej benzyny byly dwa wlasnorecznie wykonane zdjecia licznika, przed i po zatankowaniu
Przy okazji naszego krotkiego postoju rzucilismy jeszcze raz okiem na most, ktorego powazna pochylosc byla bardzo dobrze widoczna wlasnie z tej perspektywy
No a potem zapakowalismy sie do samochodu wygladajacego jakby wrocil z safari na pustyni i popedzilismy juz prosto do Fairbanks
Jakos tez udalo sie nam zdazyc przed zamknieciem wypozyczalni, a tam wszystko poszlo jak po masle, bo auto choc brudne oddalismy w nieuszkodzonym stanie
No a potem zameldowalismy sie w hotelu na nasz ostani nocleg w Fairbanks, poniewaz nastepnego ranka ruszalismy juz w dalsza droge na poludnie, do Denali
Zostawiajac za soba to bardzo historyczne i ciekawe, choc tak naprawde to niezbyt urodziwe miasto
|