alek-ewa3
  Kanada - Vancouver
 


Kanada



Ostatni odcinek naszej podrozy po Stanach Zjednoczonych i Kanadzie prowadzil z Kelowny do Vancouver, skad odlatywalismy juz do Australi


    Vancouver

Vancouver jest trzecim co do wielkosci miastem Kanady, bedac zarazem najwiekszym portem tego kraju i trzecim pod tym wzgledem w Ameryce Polnocnej



Tym razem zakwaterowalismy sie w jego polnocnej czesci, ale tylko na jeden nocleg, wiec nastepnego dnia trzeba bylo opuscic hotel ze wszystkimi naszymi bambetlami



Do centrum miasta przedostalismy sie mostem prowadzacym do Stanley Park, ale poniewaz pogoda nie wrozyla nic dobrego, wiec w parku zatrzymalismy sie tylko na chwilke, aby spojrzec wstecz na zasnute chmurami gory otaczajace miasto od polnocy



Potem podazylismy prosto do Canada Place, ktore bylo chyba najbardziej reprezentacyjnym miejscem Vancouver



Wkrotce tez znalezlismy sie na eleganckim placu widocznym na poprzednim zdjeciu, ktore prawdopodobnie robione bylo z wiezy stojacej w poblizu, na ktorej bylismy juz podczas naszego poprzedniego pobytu w Vancouver 10 lat temu


Tuz pod tarasami natomiast biegly tory kolejowe, a zaraz obok znajdowala sie glowna stacja, ktora jak widac zachowala swoj historyczny styl



Patrzac zas w strone morza widoczne byly tak charakterystyczne biale zagielki, pod ktorymi umiescil sie port dla statkow pasazerskich



Jakiez bylo tez nasze zdziwienie, ze przycumowany tam byl statek Star Princess, ktorym przyplynelismy do Vancouver 2 tygodnie temu



Po drugiej zas stronie stal inny wycieczkowiec, troche mniejszy i jak zdolalismy odcyfrowac, nalezacy do linii Holland America



Z kolei naprzeciwko budynkow portowych ulokowane bylo wspaniale i nowoczesne centrum konferencyjne, a wlasciwie byl to jego zachodni gmach otwarty w 2009 roku



Natomiast starsze skrzydlo centrum znajdowala sie tuz przy portowych kejach i obok hotelu Pan Pacific



Wokol nowego budynku stworzone zostaly promenady spacerowe, mogace rowniez sluzyc jako platformy widokowe na cala zatoke i dalsza czesc miasta wyrosla na polnocnym brzegu



Znajdowalo sie tam rowniez wiele sklepikow i kawiarni, ale najbardziej przyciagajacy wzrok byl stojacy na srodku placu niebieski pomnik nazwany The Drop czyli Kropla



Pomnik ten o wysokosci 20 metrow i poswiecony silom natury, stworzony zostal przez niemieckich artystow i przedstawia spadajaca na ziemie krople deszczu, ktora obrazuje ludzka wiez z otaczajaca nas woda



Po naszym krotkim spotkaniu z portowa czescia miasta zdecydowalismy przejsc sie jeszcze troche wzdluz jego ulic



Najbardziej elegancko wygladala ta biegnaca prosto spod Canada Place, ale troche przytlaczala swoimi szklanymi wiezowcami, wiec postanowilismy podejsc do troche starszej dzielnicy



Wkrotce tez znalezlismy sie na historycznej ulicy Water St, pelnej zabytkowych budynkow mieszczacych teraz w sobie wiele galerii, sklepow i barow



Najbardziej jednak popularnym obiektem byl tam parowy zegar zwany Gastown Steam Clock zbudowany w 1977 roku jako pierwszy tego typu zegar na swiecie, ktory postawiony byl w miejscu gdzie znajdowala sie pierwsza tawerna orginalnej osady Gastown powstalej w 1867 roku, z ktorej potem rozwinal sie Vancouver przyjmujac obecna nazwe prawie 20 lat pozniej



Zegar ten tak naprawde jest zasilany elektrycznie, ale podlaczony jest do cieplnych rur biegnacych pod ulica, dzieki czemu co 15 minut gwizdze i bucha para ku uciesze ogromnej rzeszy turystow



Innym historycznym juz miejscem jest ulica Granville Street, ktora w swoim poczatkowym odcinku biegnac z polnocnego zachodu na poludnowy wschod przecina centralne dzilenice miasta, a poniewaz znajduje sie na niej wiele kin, teatrow, restauracji i klubow, wiec traktowana jest jako tamtejsze centrum rozrywki



Jest ona rowniez pelna mniejszych i wiekszych placowek handlowych, ktorych najwieksza ilosc znajduje sie w zamknietym dla ruchu samochodowego (oprocz jezdzacych tamtedy autobusow i trolejbusow) tzw Granville Mall



Polnocny odcinek Granville St przecina polwysep na ktorym ulokowane jest centrum Vancouver i dochodzi do malej zatoki zwanej False Creek, ktora przekracza mostem o tej samej nazwie a mianowicie Granville Bridge



Tuz pod poludniowym koncem mostu znajduje sie Granville Island, ktora wlasciwie jest malym polwyspem wcinajacym sie w wody zatoki


    Granville Island

Miejsce to bylo kiedys terenem przemyslowym, ale obecnie przeksztalcone zostalo w centrum handlowo rozrywkowe sciagajace do siebie cale rzesze turystow



Poniewaz podczas naszych poprzednich krotkich wizyt w Vancouver nie udalo nam sie odwiedzic tego miejsca, wiec tym razem postanowilismy to naprawic



Oczywiscie dojechalismy tam samochodem, ale na szczescie udalo sie nam zaparkowac na wyspie, wiec wkrotce udalismy sie na spacer po tej bardzo rozleklamowanej dzielnicy miasta



Rzeczywiscie polozenie wyspy bylo naprawde niesamowite i jak widac dzieki niemu posiadala ona rowniez ogromna przystan dla dziesiatek lodek i zaglowek



Przepiekny byl rowniez widok stamtad na rosnace jak na drozdzach centrum Vancouver znajdujace sie po drugiej stronie zatoki



A po jej spokojnych wodach mozna bylo sie przejechac nie tylko prywatna lodka, ale rowniez malymi i bardzo kolorowymi busikami wodnymi



Na brzegu natomiast pospacerowac z lokalnymi mieszkancami, ktorzy jak widac niewiele sobie robili z chodzacych dookola ludzi, uwazajac siebie za prawidlowych wlascicieli tego terenu



W sumie jednak wyspa choc niewielka wykorzystana byla do ostanich granic przez placowki komercjalne, ktorych bylo na niej ponad 275 i zatrudnialy one 2500 ludzi



Oprocz slynnego na cale miasto publicznego targu znajdowalo sie tam duzo innych sklepow, a takze restauracji, galerii sztuki, teatrow, a nawet hotel, nie zapominajac rowniez o malych dziennych straganach



Wiekszosc jednak obiektow, na ktore natknelismy sie spacerujac dookola zwiazana byla z tematyka morska, jak chocby ta drewniana rzezba rybaka



Mozna  bylo tam spotkac wiele innych ciekawych obiektow, jak chocby ta sruba okretowa stojaca przed jedna z galerii, ktora nie wiadomo czy byla arcydzielem sztuki czy zabytkiem



Natomiast ten pojazd napewno zabytkiem nie byl, ale z pewnoscia dosc  drogim produktem ludzkiej wyobrazni, swiadczacym jaka klijentela urzedowala na wyspie



I jeszcze rzut oka na zatloczona przystan zaglowa bedaca nastepnym przykladem dobrobytu w tamtej stronie swiata



Na szczescie zostalo cos i dla zwyklych smiertelnikow, ktorzy duzo mniejszym kosztem mogli poplywac sobie kajakiem



My na to oczywiscie nie mielismy czasu, bo jeszcze tego samego dnia wieczorem odlatywalismy do Sydney, wiec wkrotce musielismy pozegnac ta szalenie ciekawa wyspe, gdzie teren pod mostem byl duzo bardziej cenny niz takie samo miejsce gdziekolwiek indziej



Po naszym pracowicie spedzonym dniu w koncu zameldowalismy sie na lotnisku, gdzie po oddaniu samochodu zostalo nam jeszcze troche czasu na rozgladniecie sie dookola



Mielismy okazje jeszcze raz spojrzec na tradycyjna sztuke narodow zamieszkujacych tereny Kanady, dlugo przed przybyciem tam europejczykow



Ale o dziwo znalezlismy tam tez rzeczy nie nalezace do tamtejszej strefy klimatycznej jak akwarium z rafa koralowa i zlotymi rybkami



W ktorym udalo sie nam wysledzic groznego potwora morskiego o bardzo zdegustowanej minie, na szczescie oddzielonego od nas gruba szyba



Natomiast duzo sympatyczniej wygladajace cudowiszcza wyskakiwaly z czekoladowych jajek dla dzieci, choc dla nich taka niespodzianka wcale nie bylaby zbyt atrakyjna


    Sydney

Na szczescie podczas calonocnego powrotnego lotu nie mielismy juz zadnych innych niespodzianek i nastepnego dnia z ulga i radoscia ujrzelismy piekne wybrzeze Sydney, na ktorym wyrozniala sie jego najslawniesza plaza - Bondi Beach, rozlozona nad blekitnym morzem, bioracym swoj niebieski kolor z odbijajacego sie w nim nieba i ten widok byl znakiem ze po kilku tygodniowej tulaczce wracamy wreszcie do domu

 
 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 45 odwiedzający (47 wejścia) tutaj!