alek-ewa3
  Male Antyle - Aruba, Oranjestad
 


Holenderskie Antyle


    Aruba

Ostatnia wyspa z serii ABC jaka zdobylismy byla najmniejsza z nich - Aruba, rowniez nalezaca na specjalnych zasadach do Krolestwa Holandii



Tak jak i te poprzednie wyspy Aruba posiada cieply i suchy klimat, ktory sciaga tam tysiace turystow, a bliskosc do Wenezueli (jedynie 32 km) powolila na powstanie na niej wielkich rafinerii ropy naftowej


    Oranjestad

Stolica wyspy jest Oranjestad, ktory zbudowany zostal wokol holenderskiego Fortu Zoutman, zaraz po jego wzniesieniu w 1796 roku



Rowniez tam doplywalismy wczesnie rano, kiedy slonce dopiero ukazywalo sie na horyzoncie



Jego ogromna zlocista kula powoli wylaniala sie zza pagorkow otaczajacych Oranjestad ulokowany na zachodniej czesci wyspy



Gdy tylko jednak wznioslo sie na tyle, aby oswietlic cale miasto, ukazalo sie nam ono jak na dloni ze swoja wspaniala i zabytkowa juz zabudowa



Port dla statkow pasazerskich znajdowal sie bowiem bardzo blisko jego historycznego centrum, bedacego najatrakcyjniejsza czescia miasta



W zwiazku z tym zaraz po zejsciu ze statku postanowilismy przespacerowac sie wlasnie w tamta strone, mijajac po drodze bardzo kolorowe domki, w ktorych znajdowaly sie male sklepiki, glownie z  lokalnymi pamiatkami



Poniewaz jednak okazalo sie, ze tuz przy porcie biegnie linia tramwajowa wiodaca srodkiem miasta, wiec postanowilismy najpierw z tego skorzystac



Niestety jak sie wkrotce przekonalismy, nie bylo to takie proste bo ilosc miejsc byla ograniczona i nie zalapalismy sie na pierwszy tramwaj jaki przyjechal



Pomachalismy mu wiec jedynie na pozegnanie zostajac na lodzie, a raczej przystanku, z nadzieja ze nastepny nie bedzie taki pelny



Rzeczywiscie po kilkunastu minutach doczekalismy sie swojej kolejki, co stalo sie rowniez dzieki temu, ze nastepny tramwaj byl pietrowy, wiec zabieral duzo wiecej pasazerow



Po przejechaniu calej turystycznej trasy, wrocilismy do najbardziej atrakcyjnie wygladajacego punktu miasta



Byl nim dawny glowny rynek Oranjestad zwany Plaza Daniel Leo, na ktorym mozna bylo miedzy innymi podziwiac wspaniale przyklady kolonialnej holenderskiej architektury, znanej nam juz z poprzednich wysp



Inna ozdoba placu byla piekna fontanna, od ktorej wialo orzezwiejacym chlodkiem, a upal byl rzeczywiscie dosc powazny



Przy placu oprocz tych zabytkowych kamienic wyrosly rowniez nowoczesniejsze budowle, jak chocby ten szalenie elegancki budynek, ktory zajmuje placowka handlowa bardzo popularnej firmy Zara



Inna ciekawostka na placu byly niebieskie konie, ktorych postacie zwiazane sa z historia miasta, kiedy handel konmi byl najwieksza kontrybucja do owczesnej ekonomi wyspy



W poblizu znalezlismy rowniez dwa protestanckie koscioly, z ktorych ten starszy i juz zabytkowy, a znajdujacy sie poprawej stronie, pochodzi z 1846 roku, natomiast 104 lata pozniej dobudowano do niego kolejna i duzo bardziej nowoczesna swiatynie, tyle ze niestety obie otwierane sa tylko podczas niedzielnych mszy 



Zawiedzeni skierowalismy sie w strone wybrzeza i wkrotce znalezlismy sie przy najwiekszym centrum handlowym w tej czesci miasta zwanym Royal Plaza Mall



Znajduje sie w nim ogromna roznorodnosc sklepow, a takze elegenckie restauracje i bary



Przepiekna jest rowniez architektura calego tego kompleksu nawiazujaca do wspanialego kolonialnego stylu jaki to miasto zawdziecza swoim holenderskim budowniczym



Idac jeszcze kawalek dalej w strone portu znalezlismy kolejnego niebieskiego konia, ktorych podobno jest w centrum miasta az osiem



Po naszym pierwszym orientacyjnym spacerze po centrum Oranjestad postanowilismy wybrac sie gdzies dalej, co uczynilismy korzystajac z lokalnego autobusu jadacago na polnocny kraniec wyspy



Duza czesc drogi wiodla wzdluz wybrzeza i pieknych plaz, gdzie usadowily sie luksusowe hotele i osrodki wczasowe wielu renomowanych firm



Podobno znajdowaly sie tam rowniez upiekszajace kliniki swiadczace kosmetyczno - operacyjne uslugi swoim nie mniej ekskluzywnym gosciom



Aruba to jednak nie tylko wspaniale plaze, ale takze stosunkowo suche centrum, czyli ogromna kraina kaktusow



Wlasnie w takim miejscu znajdowal sie koncowy przystanek naszego autobusu, tyle ze nie byl to koncowy punkt, do ktorego chcielismy dotrzec



Naszym celem byla bowiem latarnia morska California Lighthouse znajdujaca sie na polnocno zachodnim krancu Aruby, ktorej nazwa pochodzila od statku SS California, ktory rozbil sie w poblizu w 1910 roku, jeszcze przed jej powstaniem



Latarnia ta zbudowana zostala w 1916 roku, a odremontowana 100 lat pozniej i jest dostepna do zwiedzania oferujac z gory  przepiekne widoki na ta czesc wyspy



Niestety jednak byl do niej jeszcze spory kawalek drogi, wiec po krotkim marszu stwierdzilismy, ze poniewaz ze wzgledu na nasze klopoty z kolanami nie jestesmy w stanie szybko isc i nie uda sie nam powrocic na ostatni autobus, wiec musielismy zrezygnowac z tego przedsiewziecia



W zwiazku z tym zwrocilismy nasza uwage w strone morza, gdzie znajdowala sie ostatnia plaza po tej stronie wyspy



Z tego co zauwazylismy jadac wzdluz brzegu, to wiekszosc plaz na Arubie mogla zachwycac swoim pieknym bialym piaskiem



Tak tez bylo w przypadku Arashi Beach, na ktorej wkrotce sie znalezlismy



Oczywiscie tym razem szybko pozbylismy sie butow, aby pobrodzic po krystalicznej wodzie i drobniutkim piasku, zalujac ze nie wzielismy ze soba kostiumow kapielowych



Bylo bowiem ogromnie goraco, a miejsce to az zachecalo do kapieli



Troche z zazdroscia patrzylismy wiec na plazujacych na piasku turystow, a takze tych pluskajacych sie w wodzie



My jedynie moglismy przespacerowac sie po tej pieknej plazy, na ktorej oprocz egzotycznych palm rosly tez ogromne kaktusy, ale jedyny porzadny cien oprocz kolorowych parasoli dawaly na niej tropikalne kabany, oczywiscie wszystkie juz zajete



Po chwili lazenia po goracym piasku nie pozostalo nam wiec nic innego jak schronic sie w malym barze, skad rowniez rozciagal sie piekny widok na plaze



No a najwazniejsze, ze mozna tam bylo ugasic pragnienie, ktore juz dosc porzadnie zaczelo nam doskwierac



Jak widac tematyka baru byla bardzo morska, choc najprawdopodobniej ta lodka daleko bysmy nie poplyneli



Wkrotce natomiast trzeba bylo ustawic sie w kolejce do autobusu, gdzie niestety nie bylo skrawka cienia, wiec znowu musielismy wystawic sie na palace slonce



Na szczescie nie czekalismy zbyt dlugo a na dodatek zlapalismy miejsce po przeciwnej stronie autobusu, wiec tym razem moglismy podziwiac z okna troche inna scenerie



Oczywiscie i w tym bardziej odleglym od morza miejscu znajdowalo sie wiele osrodkow wczasowych, tyle ze nie takich ogromnych jak te przy plazy



Najbardziej uroczo wygladal jednak kompleks handlowy w jednej z malej przydroznej miejscowosci, ale niestety postoj tam nie wchodzil w rachube



Po polgodzinnej jezdzie znowu dotarlismy do centrum Oranjestad, niedaleko Royal Plaza Mall, tylko od jego tylnej strony



Tuz obok znajdowalo sie male muzeum numizmatyki, ale w tym momencie nie bylo ono na naszej liscie do zwiedzania



Postanowilismy bowiem wrocic na chwile na statek, aby troche odpoczac po naszej wyprawie i przy okazji mielismy mozliwosc juz innym okiem spojrzec na centrum miasta, w ktorym bylismy w stanie odroznic juz pewne jego charakterystyczne miejsca



W oddali udalo sie nam rowniez wypatrzec ogromne hotele obok ktorych nie tak dawno jechalismy i ktore z tej perspektywy wygladaly jeszcze bardziej imponujaco



Patrzac zas w druga strone widoczny byl port jachtowy i jakies kolejne eleganckie budowle, do ktorych postanowilismy dotrzec podczas naszego kolejnego spaceru



Zdecydowalismy sie bowiem jeszcze raz wyjsc na miasto, jako ze odplywalismy dosc pozno, a pogoda zrobila sie bardzo przyjemna



Pewnie dzieki temu, ze gorace slonce powoli chowalo sie gdzies tam na horyzoncie



Malujac na pomaranczowo cale niebo, na ktorego tle pieknie rysowaly sie samotne palmy



W sumie jednak ciagle bylo dosc jasno, wiec podazylismy do centrum zatrzymujac sie po drodze przy jednym ze znanych juz nam niebieskich koni



Nastepny przystanek to Royal Plaza Mall, ktorego malownicze i bardzo ozdobne sciany oswietlone juz byly nocnymi lampami



Idac dalej dotarlismy do kolejnego wspanialego kompleksu jakim byl Renaissance Mall, gdzie znalazly dla siebie miejsce wszystkie najbardziej renomowane i luksusowe firmy sprzedajace odziez, obuwie, kosmetyki, bizuterie itp



Nas jednak zainteresowala inna forma rozrywki i z desperacja rzucilismy sie na, a wlasciwie pod grozna fale, z sukcesem pokonujac ta niebezpieczna jazde na desce



Potem oczywiscie trzeba bylo troche ochlonac po tym mrozacym krew w zylach wyczynie, a sympatyczna krowisia uzyczyla miejsca na pobliskiej laweczce



Dalszy spacer wiodl nas wzdluz nabrzeza oraz eleganckiego hotelu o podobnej nazwie Renaissance Marina



Wkrotce jednak droge zagrodzil nam maly kanal wodny i trzeba bylo wspiac sie na poziom ulicy aby go przekroczyc



Kanl ten prowadzil do malej laguny znajdujacej sie przy wspomnianym wczesniej hotelu



A to jeszcze jedno spojrzenie na ten luksusowy kompleks handlowy, ktory zostawilismy za soba



Po krotkiej chwili dalszego marszu dotarlismy na parking przy nabrzezu, ktory moze nie byl najladniejszy, ale zdobily go piekne i stylowe lampy, ktorych cale rzedy oswietlaly ten teren



My zas skierowalismy sie w strone promenady nadmorskiej, przy ktorej z kolei moglismy podziwiac rzedy wspanialych jachtow przycumowanych do kei



Dalej zas wiodl drewniany pomost rowniez bardzo pieknie oswietlony, a w tle ukazaly sie jakies obiekty takze zarzace sie juz kolorowymi neonami



Wkrotce tez dotarlismy do tego miejsca, gdzie znalezlismy kolejny kompleks handlowy, tyle ze duzo mniej luksusowy i zwany po prostu Renaissance Marketplace czyli plac targowy



Miejsce to rozswietlone bylo wszystkimo kolorami teczy zapraszajac w swoje progi przede wszystkim do restauracji, klubow i barow



Niestety bowiem wiekszosc sklepow juz sie zamknela i glowny hol straszyl pustka, choc rozswietlony byl jak choinka



Po jego przejsciu wydostalismy sie do niewielkiego ogrodu usytuowanego nad samym morzem, skad widoczny byl nasz statek cierpliwie czekajacy chwili odjazdu



Bylo tam bardzo przyjemnie, ale wkrotce trzeba bylo sie zbierac do powrotu, tyle ze tym razem szlismy zewnetrznym chodnikiem i tuz przy kasynie



Wiodla do niego wyasfaltowana droga pomiedzy dwoma rzedami oswietlonych na niebiesko palm, ktora ciagle wjezdzaly samochody, wiec dosc dlugo nam utrwalo zanim udalo sie nam zrobic zdjecie na pustej ulicy



  Podczas marszu powrotnego na statek przystanelismy jeszcze na chwilke przy ogromnym napisie gloszacym milosc do Aruby i trzeba przyznac, ze rzeczywiscie bardzo latwo mozna bylo to miejsce polubiec



Mozna bylo sie rowniez zachwycic pieknym wygladem stolicy tej wyspy, Oranjestad i to zarowno podczas dnia jak i noca, kiedy rozswietlona jest ona dziesiatkami swiatel



Nawet w porcie te male wielobarwne domki przybraly zupelnie inna postac, zegnajac nas ciagle zmieniajaca sie gama kolorow, co bylo widoczne jeszcze przez jakis czas z pokladu statku, na ktorym dotrwalismy jak zwykle do momentu gdy na horyzoncie juz nic nie bylo widac
 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 23 odwiedzający (71 wejścia) tutaj!