alek-ewa3
  St Lucia - Castries
 


Karaiby - St Lucia



Po opuszczeniu Brazylii poplynelismy prosto na polnoc na Morze Karaibskie, gdzie nastepnym naszym celem byla niewielka wyspa archipelagu Wysp Nawietrznych nalezacych do Malych Antyli - St Lucia



St Lucia to nazwa zarowno gorzystej wyspy wulkanicznego pochodzenia, jak i calego kraju, ktory przed uzyskaniem niepodleglosci w 1979 roku doswiadczyl bardzo burzliwych dziejow, przechodzac wielokrotnie z rak do rak Francuzow i Brytyjczykow, a jego historia pelna byla wojen pomiedzy tymi dwoma mocarstwami, dzieki czemu zwany on jest czasem "Helen of the West Indies" czyli Helena Indii Zachodnich co nawiazywalo do Heleny Trojanskiej z greckiej mitologii



Jednym z najbardziej charakterystycznych i znanych elementow krajobrazu tej tropikalnej wyspy sa dwie gory zwane Pitons, ktore w 2004 roku wpisane zostaly na liste swiatowego dziedzictwa UNESCO



Nic wiec dziwnego, ze za wszelka cene chcielismy je zobaczyc, a wiedzac ze bedziemy kolo nich przeplywac w srodku nocy, jakims cudem zbudzilismy sie na czas, tyle ze zdjecia robione w ciemnosci nie za bardzo sie udaly



Spod Pytonow znajdujacych sie w poludniowo zachodniej czesci wyspy, droga nasza wiodla jeszcze dalej na polnoc, gdzie znajdowala sie stolica kraju, Castries



Zawitalismy tam wczesnym rankiem, a tuz po nas, do portu przyplynal kolejny wielki statek o nazwie Riviera nalezacy do nieznanej nam jeszcze linii oceanicznej Oceania Cruises



Z tylu zas usadowil sie ogromny niemiecki wycieczkowiec Mein Schiff 5, ktorego juz gdzies widzielismy podczas naszych wypraw po morzach i oceanach, a ktorego wlascicielem jest kompania TUI Cruises



Zanim opuscilismy statek, z jego gornego pokladu rozgladnelismy sie troche po porcie, ktory mimo ze zajmowal w sumie niezbyt wielka zatoke to znalazlo sie w nim miejsce na kilka takich duzych statkow



Jedyny problem ze stalismy dosc daleko od centrum miasta, ale jak widac taksowki i inne turystyczne pojazdy juz czekaly na parkingu ponizej, wiec nie powinno byc problemow z transportem



Jeszcze wiec tyko rzucilismy ostatni raz okiem na to bardzo kolorowo wygladajace i malowniczo polozone miasto i popedzilismy na lad



Casrtries zalozone zostalo w polowie XVII wieku przez Francuzow, ale na przestrzeni swoich dziejow bylo kilkakrotnie odbudowywane po dewastujacych pozarach w latach 1796, 1813 i 1948, a obecnie to tetniace zyciem i pelne historii miasto stanowi centrum turystyczne wyspy sciagajace do siebie tysiace wizytorow z calego swiata 



Idac w strone budynkow portowych nie omieszkalismy zatrzymac sie do zdjecia przy dominujacej przy nabrzezu sylwetce Mein Schiff 5



Wkrotce jednak potem znalezlismy sie w bardzo ladnie zaprojektowanym turystycznym centrum handlowym



Poniewaz jednak bylo jeszcze dosc wczesnie, wiec nie wszystkie te kolorowe budki byly otwarte



Ogromny natomiast ruch panowal przed wejsciem do portu, gdzie krazylo stado naganiaczy namawiajacych na wykup wycieczek po wyspie



Poniewaz jedna z nich miala w swoim programie przejazdzke pod tymi slawnymi Pitonami, wiec i my skusilismy sie na ta atrakcje



Wkrotce tez znalezlismy sie w jednej z niewielkich, ale za to bardzo szybkich motorowek wycieczkowych i po chwili wydostalismy sie na pelny ocean



Tam czekala na nas mala niespodzianka w postaci znanego juz nam pieciomasztowego zaglowca zbudowanego w Polsce - Royal Klipper, ktory podziwialismy juz w ktoryms z poprzednich karaibskich portow



Po niecalej godzinie na morzu podjechalismy do podobno jednej z piekniejszych plaz na St Lucia, gdzie wysiadala czesc plynacych z nami ludzi, ktorzy wlasnie tam postanowili spedzic swoj dzien



My natomiast popedzilismy dalej, poniewaz interesowaly nas bardziej inne atrakcje tej egzotycznej wyspy


 
Niedlugo zas potem naszych oczom ukazaly sie zarysy jednego z Pitonow, ktory dominowal ponad cala nadbrzezna czescia jej zachodniej strony



My jednak skrecilismy najpierw w glab malej zatoki zwanej Soufriere Bay nad ktora rozlozylo sie miasto o tej samej nazwie, ktore rowniez bylo skolonizowane przez Francuzow i ktore bylo pierwsza stolica wyspy



Soufriere polozone jest we wnetrzu kaldery spiacego wulkanu Qualibou, na geotermicznym terenie, co sciaga tam nie tylko milosnikow plazowanie, ale i tych zadnych bardziej aktywnego wypoczynku



Najwieksza bowiem atrakcja miasta, ktorego francuska nazwa powstala dzieki operujacym tam w XIX wieku kopalniom siarkowym, jest tzw Sulfur Spring bedacy obecnie jedynym na swiecie wulkanem, do ktorego mozna wjezdzac samochodem



Jego ostatnia wielka erupcja nastapila 40 tys lat temu, natomiast ostatni maly wybuch zanotowano w 1780 roku



Mimo jednak ze przez ponad 200 lat nie byl on aktywny, to ciagle spod powierzchni ziemi wydobywaja sie gorace zrodla, ktore czarnieja na zewnatrz z powodu duzej zawartosci siarki i zelaza



W zwiazku z tymi geotermicznymi zjawiskami miejsce to stalo sie wielka atrakcja turystyczna, a wedrowka wzdluz niego urozmaicona jest soczysta dzungla rosnaca dookola



Mozna tam rowniez natrafic na gorace zrodla tryskajace z ziemi i siegajace temperatury 45 stopni Celsjusza



Natknelismy sie tam takze na las bambusowy, ktorego zupelnie nie spodziewalismy sie znalezc w tym rejonie swiata



Oczywiscie caly ten teren jest odpowiednio zagospodarowany i zabezpieczony przed ewentualnymi wypadkami, ktore podobno kiedys sie zdarzaly



Tylko wiec z bezpiecznej odleglosci mozna bylo przygladac sie oparom siarkowym wydobywajacym sie spod ziemi



A takze pulkajacym goracym blotom, tworzacym sie w miejscach gdzie niewielka ilosc wrzacej wody siegala powierzchni bogatej w gline i wulkaniczny popiol



Po przejsciu calego tego geotermicznego terenu i nawachaniu sie siarkowych wyziewow ruszylismy z powrotem do naszego autobusiku, czekajacego gdzies tam na koncu tej drogi



Nastepny przystanek uraczyl nas zupelnie inna sceneria, jako ze zatrzymalismy sie na punkcie widokowym usytuowanym na wysokim klifie



Widoczna stamtad byla rowniez przepiekna panorama Soufriere, gdzie oczekiwala na nas nasza lodka


        
Zanim jednak tam dotarlismy skrecilismy w jeszcze jedno ciekawe miejsce jakim byly wodospady, Toraille Falls siegajace podobno do 10 metrow wysokosci, ktore wpadaly do malego bajorka, gdzie mozna bylo sie nawet wykapac



Niestety nie mielismy na to ani czasu ani kostiumow kapielowych, wiec jedynie rozgladnelismy sie po egzotycznym lesie otaczajacym to miejsce



Ktore jak widac bylo bardzo dobrze przygotowane na wizyty turystow, a wygodny, krotki spacer z parkingu zapewnial ich ciagly doplyw, nawet tych bedacych w dojrzalym wieku



Po naszej parogodzinnej wycieczce po najwiekszych atrakcjach tej czesci wyspy, znalezlismy sie znowu na przystani, ale niestety na spacery po miescie tez juz nie bylo czasu



Z dlugiego pomostu moglismy sie za to jeszcze raz popatrzec na wystajacy zza otaczajacej zatoke skarpy jeden z Pitonow



Wkrotce jednak znowu znalezlismy sie na wodzie zaczynajac droge powrotna na polnoc wyspy



Tym razem jednak mielismy mozliwosc dokladniej przyjrzec sie tym oslawionym gorom dominujacym na tej czesci wyspy



Dowiedzielismy sie tez, ze ten blizszy nazywa sie Petit Piton czyli Maly Piton, a ten z tylu to Gros Piton czyli Duzy Piton, choc z naszej perspektywy wygladalo, ze powinny nazywac sie odwrotnie



Po krotkim postoju na wodzie w celach widowiskowo fotograficznych ruszylismy dalej, a po rozpryskujacych sie falach widac ze pedzilismy dosc szybko



Poniewaz jednak musielismy wstapic po zostawionych na pobliskiej plazy czlonkow naszej wycieczki, wiec nasza jazda nie trwala zbyt dlugo



Plaza ta zwala sie Anse Chastanet Beach i okazalo sie ze zrobiono nam tam godzinna przerwe, wiec i my chcac nie chcac moglismy sie nacieszyc ta piekna sceneria jaka nam oferowala



Niestety jednak ze wzgledu na brak kostiumow kapielowych, swoje pierwsze kroki skierowalismy w strone ogromnego baru-restauracji, gdzie moglismy dopasc jedyny cien



Serwowano tam lokalne piwo typu Piton, wiec wprost nie moglismy sobie odmowic zeby go nie sprobowac



Bardzo nam smakowalo, ale trudno powiedziec czy ze wzgledu na panujacy upal, przy ktorym wszystko co zimne bylo wspaniale, czy rzeczywiscie byl to taki dobry wyrob



W kazdym razie bylo ono bardzo dobrze rozreklamowane, bo w tak wspanialej scenerii trudno bylo go nie skosztowac



Tak czy inaczej szybko sie z nim rozprawilismy, a potem poniewaz szkoda nam bylo caly wolny czas spedzic pod dachem, wiec wyrwalismy sie na chwile na plaze otaczajaca z obu stron ta bardzo orginalna restauracje



Patrzac w strone ladu, gdzies tam w gaszczu zielonych i bardzo egzotycznie wygladajacych palm widoczne byly budynki jednego z dwoch osrodkow turystycznych tam ulokowanych



Najprawdopodobniej nalezaly do niego slomiane parasole i lezaki, ktorych cale dlugie rzedy ciagnely sie wzdluz plazy



Oczywiscie plaza byla rowniez dostepna i dla jednodniowych przybyszow takich jak my, ale nie mieli oni tak wspanialych wygod i musieli szukac cienia pod drzewami



Plytka i spokojna woda tej w sumie niewielkiej zatoczki az zachecala do kapieli, ale nie zauwazylismy zbyt wielu chetnych, moze dlatego ze byla akurat pora obiadowa



Z kolei przy brzegach stromych urwisk ograniczajacych zatoke znajdowala sie podobno dosc ladna rafa koralowa, wiec tam zauwazylismy pare osob probujacych to sprawdzic



W pewnym momencie udalo sie nam rowniez uchwycic na zdjeciu sylwetke tego wspanialego zaglowca, ktory mijalismy pare godzin wczesniej i ktory jak widac zeglowal w duzo bardziej relaksujacym tempie



Po naszym krotkim rekonesansie wrocilismy pod dach, choc stare dzialo straszylo wszystkich nieodpowiednio ubranych przed wejsciem do restauracji, ale juz o to nie musielismy sie martwic, bo krotkie spodenki zaliczaly sie do tych lepszych strojow



Potem jeszcze jakis czas spedzilismy w cieniu, zerkajac tylko na druga strone restauracji, gdzie plazowalo troche mniej ekskluzywne towarzystwo



Co prawda bylo tam tez kilka slomianych daszkow, ale wiekszosc ludzi lezala na sloncu, co jak widac wcale im nie przeszkadzalo


W innych warunkach moze i my bysmy sie skusili na taka przyjemnosc, choc takie wystawianie sie na slonce i kapiele na szybko wcale nas juz nie pociagaja



W sumie bowiem ani sie nie ogladnelismy jak trzeba bylo zbierac sie do powrotu, wiec ruszylismy w strone przystani podziwiajac po drodze urocze domki, gdzie znajdowaly sie wypozyczalnie sprzetu wodnego oraz firma wycieczkowa



Mozna bylo bowiem odbyc stamtad  krajoznawcze wycieczki lodkami pod Pitony, czy tez bardziej ambitna wyprawe na nurkowanie



Takze i my po wyplynieciu z zatoki jeszcze raz mielismy okazje rzucic okiem na obie te gory, miedzy ktorymi ukazal sie nawet laczacy je grzbiet gorski zwany Piton Mitan



Jezeli chodzi o wielkosc Pytonow, to ten dalszy Gros Piton siega wysokisci 771, a Petit Piton 743 metry npm, a oba leza na obszarze rezerwatu przyrody zwanego Pitons Management Area



  Podobno na te slynne gory mozna wychodzic bez wiekszych problemow, tyle ze wspinaczka na ten mniejszy jest troche trudniejsza, ale nic w tym dziwnego, bo rzeczywiscie wyglada duzo stromiej



Podczas drogi powrotnej spotkala nas jeszcze jedna niespodzianka, poniewaz zawinelismy na krotka przejazdzke po kolejnej, ale tym razem dosc glebokiej choc w sumie niewielkiej zatoce zwanej Marigot Bay, a uznawanej za jedna z najpiekniejszych zatok na Karaibach



Niestety jednak pochmurne niebo nad nami zabralo jej wiele tego wspanialego blekitu widocznego na poprzednim zdjeciu



Nawet jednak przy nie najlepszej pogodzie zachwycala ona swoja przepiekna sceneria, a na brzegu rzedy slomianych caban wyroslych wsrod egzotycznych palm, jeszcze dodawaly jej uroku



Nic wiec dziwnego ze tamtejsza przystan goscila luksusowe lodzie przyplywajace tam ze wszystkich zakatkow ziemi



Byly to solidnej wielkosci jachty motorowe bedace w podrozy dookola swiata, albo stacjonujace tam na stale, tak czy inaczej wygladaly bardzo imponujaco, zwlaszcza przy skromnej motorowce ktora my podrozowalismy



Szkoda tylko, ze nie moglismy tam zatrzymac sie na dluzej, ale jak zwykle podczas krotkiej wizyty wszystkiego zobaczyc nie mozna



Tuz przy ujsciu zatoki do oceanu znalezlismy jeszce jedna atrakcje, ktora byly jaskinie i mosty wyrzezbione przez morskie fale w urwiskach skalnych, gdzie jak widac rowniez urzadzane byly wycieczki



Tam sie juz jednak tez nie zatrzymywalismy tylko ruszylismy pelna para i wkrotce  dotarlismy do kolejnej zatoki, ktorej urwiste brzegi zabudowane byly slicznymi domkami



W jej glebi nad plaza zwana La Toc Beach bylo ich jeszcze wiecej, wiec wywnioskowalismy ze byly to jakies osrodki wczasowe



Z kolej znajdujace sie kawalek dalej wejscie do zatoki portowej Castries wygladalo duzo bardziej niedostepnie, choc wystawiona wysoko na urwisku latarnia morska wskazywala bezpieczna droge




Po powrodzie na mala, boczna przystan ruszylismy w strone centrum handlowego znajdujacego sie tuz przy kejach statkowych



Niestety nie mielismy juz czasu aby wyskoczyc do miasta, czego bardzo zalowalismy, ale zdazylismy jeszcze zagladnac do tego najwiekszego kompleksu handlowego w Castries zwanego Point Seraphine Shopping Centre



Dodatkowa jego atrakcja byla sprzedaz bezclowa, wiec krecila sie tam jeszcze spora gromadka pasazerow z obu statkow przycumowanych w poblizu



My rowniez spedzilismy tam nasze ostatnie chwile na ladzie zaopatrujac sie w pewne pamiatkowe drobiazgi



No a potem nadszedl czas powrotu na statek, kolo ktorego ciagle stal ten potezny niemiecki MeinSchiff 5 i gdzie rowniez zaczeli schodzic sie jego pasazerowie



Jednym slowem powoli ale nieuchronnie zblizal sie czas odjazdu, choc grube liny ciagle jeszcze trzymaly statek przy nabrzezu



Nam jednak nie pozostalo nic innego jak wdrapac sie na jego gorny poklad i jeszcze raz rozgladnac sie dookola, zeby na dluzej utrwalic sobie ten piekny obraz ktory wkrotce mielismy zostawic za soba



Przy bardziej sprzyjajacej pogodzie wszystko to wygladalo jeszcze bardziej kolorowo i malowniczo i trudno sie dziwic ze miejsce to jest tak popularne wsrod turystow i tak chetnie odwiedzane przez statki wycieczkowe



Podczas wyplywania z portu mijalismy pas startowy lotniska prowadzacy z morskiego wybrzeza az gdzies tam pod pagorki widoczne w oddali



Po dalszej zas chwili wszystko to zostawilismy za soba zalujac, ze jednak nie wystarczylo nam czasu zwiedzenie stolicy tej niewatpliwie pieknej wyspy



Musielismy zadowolic sie satysfakcja iz zobaczylismy jej najwieksza chlube jakim sa dwa strzeliste Pitony, ktorych krajobrazowe walory docenione zostaly nawet przez UNESCO

 
 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 30 odwiedzający (97 wejścia) tutaj!