alek-ewa3
  Alaska - Denali 2
 

USA - Alaska



Denali National Park jest jednym z naczesciej odwiedzanych miejsc na Alasce, a przyciaga on do siebie nie tylko przepiekna sceneria, ale takze bogata przyroda



Pod ochrona znajduje sie tam kilkaset gatunkow roslin, a takze wiele lokalnych zwierzat, do ktorych naleza miedzy innymi: niedzwiedzie grizli, szare wilki, losie alaskanskie, karibu i owce jukonskie



Jednym slowem atrakcji co niemiara, wiec jeszcze przed switem zerwalismy sie na nogi i gdy jeszcze bylo ciemno, pierwszym autobusem ruszylismy na spotkanie z tymi cudownosciami



Postanowilismy dotrzec az do Wonder Lake znajdujacym sie pod koniec trasy, oczywiscie zatrzymujac sie po drodze w kilku ciekawszych punktach, w ktorych autobusy robily krotkie przystanki ze wzgledu na umieszczone tam toalety i pola namiotowe



Pierwszym naszym postojem bylo miejsce zwane Teklanika River, gdzie znajdowal sie punk widokowy na ta rzeke



Co prawda wody w niej nie bylo za wiele, ale jej rozlegle koryto swiadczylo, ze pewnie na wiosne rozlewa sie ona duzo szerzej



Te pierwsze relaksujace widoki w niczym nas nie przygotowaly do nastepnego odcinka drogi, ktory pokonywal tzw Polychrome Mountain, wspinajac sie na przelecz o tej samej nazwie, a pochodzacej od wielkiej zawartosci mineralow zabarwiajacych skaly na cala game kolorow



Zupelnie sie bowiem nie spodziewalismy ze przyjdzie nam jechac na skraju takich przepasci i to autobusem, z ktorego okien wygladaly one nawet jeszcze bardziej przerazajaco



Naprawde byly to "mrozace w zylach krew momenty", przynajmniej dla niektorych, no ale najwazniejsze ze cali i zdrowi pokonalismy ten trudny odcinek i zaraz potem przystanelismy na punkcie widokowym



Oczywiscie nie omieszkalismy zrobic zdjecia na tablice informujaca gdzie wlasnie jestesmy



Ale najladniejsze widoki rozciagaly sie po przeciwniej stronie, na ogromna doline rozposcierajaca sie u naszych stop



Gdzies daleko horyzont zamykaly pnace sie do gory i pokryte wiecznym sniegiem szczyty, ktore czesciowo pokrywaly geste chmury



Dolem zas wila sie wstega jednej z kilku tamtejszych rzek, bioraca swoje poczatki wlasnie gdzies z tamtejszych rejonow



Dopiero jednak w wielkim zblizeniu obiektywem kamery mozna bylo docenic niesamowity wyglad gor wyrastajacych po drugiej stronie doliny



Kolejny przystanek zafundowano nam juz na plaskim gruncie na dnie doliny zwanej Toklat River i jak widac bylo to bardzo popularne miejsce i przygotowane na duza ilosc ludzi



A sliczne male wygodki staly na tle tak pieknej scenerii, ze nie jeden osrodek turystyczny nie powstydzilby sie takiego polozenia



Bylo tez gdzie przycupnac i w spokoju pozachwycac sie pieknymi krajobrazami jakie nas otaczaly



Podczas dalszej naszej podrozy mielismy nadzieje zobaczyc taki obrazek jak na tej widokowce, ale choc rzeczywiscie na drodze przyplatal nam sie jakis jeden niedzwiadek, to byl zbyt blisko autobusu, aby go uchwycic na fotografii



Zlapalismy za to jakiegos innego marudera przechadzajacego sie po lace, tyle ze byl dosc daleko, wiec zdjecie nie jest za wyrazne



Co zas do otaczajacych nas krajobrazow, to jednym z najpiekniejszych mial byc widok na  najwyzsza tamtejsza gore jaka jest Mt. Denali



Niestety jednak mimo ze wpatrywalismy sie z calych sil, to pochmurne niebo nie pozwolilo nam nic wypatrzec



Troche wiec zawiedzeni dotarlismy do jedynego centrum turystycznego na trasie, jakim bylo Eielson Visitor Centre, skad widoki mialy byc najladniejsze



Centrum to zbudowane w 2008 roku wkomponowane jest w zbocze gory tak aby jak najmniej zaklocac naturalne otoczenie



Jest ono bardzo popularnym przystankiem, bo mimo ze nie ma tam zadnych restauracji serwujacych jedzenie, to jest gdzie usiasc i zjesc wlasne zapasy



Natomiast wewnatrz budynku znajduje sie wspaniala wystawa dotyczaca calej okolicy i mozna tam uzyskac wszystkie informacje na jej temat



Na czolowym miejscu umieszczona jest wspaniala makieta obrazujaca topografie terenu, na ktorym wyraznie wyroznialy sie pokryte sniegiem i lodowcami najwyzsze szczyty Alaska Range



Przed wejsciem natomiast, wsrod innych ciekawostek, znalezlismy poroze losia i tablice informacyjna na temat tych dostojnych zwierzat



Najwspanialsze jednak byly przepiekne widoki rozposcierajace sie na doline rzeki i okoliczne gory



Ale niestety widoczne byly jedynie te najblizsze pasma, a i one ciagle pokryte byly jeszcze gdzieniegdzie bialymi plachtami chmur



Jeszcze marniej wygladala panorama tych najwyzszych gor, ktorych praktycznie wogole nie bylo widac



Musielismy wiec zadowolic sie tablica informacyjna pokazujaca szczegolowo wszystkie wierzcholki tej najwyzszej gory Alaska Range, ktora jeszcze do roku 2015 zwana byla Mt. McKinley, by w koncu otrzymac rdzenna atabaskanska nazwe Denali



Denali siegajace wysokosci 6190 metrow npm jest najwyzsza gora nie tylko na Alasce, ale takze na calym kontynencie Ameryki Polnocnej i tym samym zalicza sie do tzw Korony Ziemi, a zbudowana jest ona glownie z granitow i lupkow krystalicznych i okolo polowe jej masywu pokrywa lodowo-sniezna warstwa o grubosci kilkuset metrow



Bardzo zawiedzeni, ze nie ukazala sie nam ona w pelnej krasie, nagle zauwazylismy jakies kontury wylaniajace sie ponad chmurami i wtedy dopiero dotarlo do nas jak potezna musi byc ta gora, ktora wprost przytlaczala swoja wielkoscia pozostale okoliczne szczyty



Ale Denali to nie jedyny wysoki szczyt na Alasce, poniewaz znajduje sie tam az 13 gor wyzszych od wszystkich innych szczytow w kontynentalnej czesci USA, najnizszy siegajac 4420 metrow npm



Po chwili Mt. Denali schowal sie znowu za chmurami, a na nas przyszedl czas aby ruszyc w dalsza droge, ktora biegla dalej stromym zboczem



Zapakowalismy sie wiec do nastepnego autobusu jadacego w strone Wonder Lake i wkrotce podazylismy w tamtym kierunku



Po drodze udalo sie nam zauwazyc poteznego losia dumnie kroczacego po zielonej lace porosnietej typowo tundrowa roslinnoscia i podejrzliwie spogladajacego w nasza strone



Wkrotce jednak potem dotarlismy do ostatecznego celu naszej wyprawy zwanego Wonder Lake, gdzie rowniez znajdowalo sie kolejne pole kampingowe



Znalezlismy sie rowniez w zupelnie innej scenerii, gdzie dominowaly zielone laki i tylko gdzieniegdzie wyrastaly z nich kepki wysmuklych swierkow



Po drugiej stronie bylo ich troche wiecej i udalo sie nam tam takze wypatrzec jasna plame jeziora



Trzeba bylo do niego kawalek podejsc, wiec podazylismy tam szybkim marszem, bo autobus mial tylko krotka przerwe, a na drugi trzeba byloby dlugo czekac



Podobno w czasie bezchmurnej pogody Mt. Denali jest rowniez  stamtad wspaniale widoczny, co pieknie obrazuje pierwsza widokowka na tej stronie, ale nam niestety nie udalo sie tego sprawdzic, bo aura tym razem nie dopisala



Po bardzo krotkim pobycie nad jeziorem wrocilismy do centrum turystycznego, ale okazalo sie ze widocznosc tam nie tylko nie poprawila sie ale wprost przeciwnie, bo grube chmury prawie calkowicie zaslonily horyzont



Powoli zaczely schodzic nawet na dno doliny, po ktorym jakas grupa wedrowcow wybrala sie na przechadzke, ale i ten obrazek mial swoj urok, byle tylko wszystko nie zniknelo we mgle



Wkrotce wiec ruszylismy w droge powrotna, ktora na szczescie byla ciagle dosc dobrze widoczna



Po niecalej godzince jazdy dotarlismy znowu do znanego juz nam przystanku nad Toklat River, gdzie zatrzymalo sie juz sporo innych autobusow



Poniewaz w miejscu tym znajdowal sie rowniez maly sklepik, wiec mielismy tam kilkanascie minut przerwy, co pozwolilo nam na spacer nad kamienistym brzegiem rzeki



Podziwiajac dalekie widoki okolicznych gor, miedzy ktorymi wyrzezbila ona sobie szerokie koryto



Na jednaj z laweczek znalezlismy takze jeden z rogow losia, ktory okazal sie tak ciezki, ze az trudno go bylo podniesc



Nie do uwierzenia ze mozna cos tak ciezkiego nosic na glowie i to w podwojnej ilosci, wiec nabralismy wielkiego szacunku dla tych biednych zwierzat



Podczas dalszej naszej drogi i to w poblizu jej najtrudniejszego odcinka, wypatrzylismy kolejnego przedstawiciela lokalnej fauny, ktory tarasowal nam przejazd



Na szczescie wkrotce ten piekny okaz karibu popedzil pod gore, tyle ze aby udostepnic dobra widocznosc na niego wszystkim pasazerom autobusu, kierowca wycofal sie dosc daleko nad przepasc, wiec znowu mielismy troche pelnych grozy momentow



W sumie jednak pokonalismy szczesliwie przejazdzke przepascistym trawersem na Polychrome Mountain, a w nagrode w dolinie nastepnej rzeki nad ktora jechalismy, udalo sie nam wypatrzec niedzwiedzice z trojka dzieciatek, ktore jednak tak bardzo sie rozbiegaly, ze nie moglismy ich wszystkich razem zlapac na zdjeciu



Wkrotce potem opuscilismy juz Denali National Park, ktory co prawda ze wzgledu na niesprzyjajaca pogode nie uraczyl nas wszystkim co mial do zaoferowania, ale i tak sprawil na nas niesamowite wrazenie, a jego przepiekna sceneria zapisala sie gleboko w naszej pamieci



Po powrocie do wioski turystycznej, tak jak sobie to obiecywalismy poprzedniego dnia, podjechalismy do hotelu ulokowanego na szczycie wzgorza



Rzeczywiscie widok stamtad byl bardzo rozlegly, szkoda tylko ze akurat zaczal padac deszcz, wiec caly horyzont zasnuty byl gestymi mglami



Na dodatek zlego podobno na gorze grasowaly jakies skrzydlate potwory, wiec aby nas nie "dopadly", bardzo szybko zjechalismy z powrotem na dol



Tam schronilismy sie w jednej ze stylowych restauracji, gdzie postanowilismy zjesc kolacje



Nie bylo to nic wykwintnego, ale bez problemu wypelnilo nasze brzuchy, ktore juz solidnie burczaly po calym dniu w podrozy



Nastepnego dnia trzeba bylo ruszac dalej na poludnie, gdzie w Anchorage mielismy zamowionych kilka ostatnich noclegow



Niestety pogoda niewiele sie poprawila, ale na szczescie nie padalo, wiec rowniez zatrzymalismy sie w kilku bardziej widowiskowych miejscach



Tym razem nasza droga wiodla wzdluz kolejnej rzeki zwanej Susitna River uchodzacej do Cook Inlet na zachod od Anchorage



Wila sie ona pomiedzy ukwieconymi lakami i lasami, u podnoza wysokich, zielonych wzgorz, zasnutych  jesiennymi mglami



Ktore w niektorych miejscach byly tak geste, az balismy sie ze nam przytna stopy jak temu soltysowi w Porazu



W miare jednak jak oddalalismy sie od tych wiekszych gor, robilo sie coraz bardziej przejrzyscie i widoki stawaly sie coraz bardziej rozlegle



Na naszej drodze pojawily sie tez rozlewiska mniejszych potokow, ktore wygladaly bardzo malowniczo w tej sielskiej scenerii



Aby rozprostowac troche nogi, zatrzymalismy sie przy jednej z takich malych rzeczek



Jak sie okazalo mieszkali tam kolejni przedstawiciele lokalnej fauny, ktorych co prawda nie widzielismy, ale nie sposob bylo nie zauwazyc wyniku ich pracy, a chodzi oczywiscie o bobry



I jeszcze jeden obrazek zawierajacy wlasciwie cala kwintesencje Alaski, czyli jej najbardziej charakterystyczny krajobraz, zreszta naprawde bardzo uroczy



No a wkrotce potem zaczal sie juz wielkomiejski ruch i ukazal sie potezny masyw gor Chugach Mountains, u ktorych stop rozlozylo sie najwieksze miasto Alaski, Anchorage

 
 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 22 odwiedzający (60 wejścia) tutaj!