Nawigacja |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Brazylia
Nastepnym portem na naszej trasie byl zupelnie nieznany nam nawet z imienia Ilheus, oddalony o jedynie 211 km od Salvadoru i znajdujacy sie rowniez w stanie Bahia, a bedacy obecnie jednym z najwazniejszych centrow turystycznych w polnocno-wschodniej Brazylii
Ilheus
Miasto to powstalo przy ujsciu do Atlantyku rzeki Cachoeira River zajmujac poczatkowo czesc cypla oddzielajacego ta rzeke od oceanu, a swoja historia siega 1534 roku, kiedy to zalozone zostalo przez portugalskich kolonistow jako Sao Jorge dos Ilheos
Mimo tak dlugiej historii, dopiero na poczatku XX wieku Ilheus przezyl swoj najwiekszy rozkwit, kiedy stal sie glownym portem importujacym lokalnie uprawiane kakao, co w tym okresie dalo mu status jednego z najbogatszych miast Brazylii i przydomek "The Cocoa Coast" czyli Wybrzeze Kakaowe
Widac jednak bylo, ze nie jest to tak wielkie miasto, jak te poprzednie w ktorych bylismy, bo z daleka cala jego zabudowa ginela w zieleni i zaden wiezowiec nie rysowal sie na tle blekitnego nieba
Po doplynieciu blizej okazalo sie jednak, ze i tam wyroslo sporo wysokich i nowoczesnych budynkow, ale troche mniejszych rozmiarow i w duzo mniejszej ilosci
Dodatkowa atrakcja Ilheus jest fakt, ze urodzil sie tam najbardziej znany i popularny pisarz brazylijski Jorge Amado, ktory napisal 25 nowel przetlumaczonych na 48 jezykow i bedacych bestsellerami w 52 krajach
Po zejsciu ze statku okazalo sie ze jestesmy dosc daleko od centrum miasta, ale na szczescie podstawione od razu autobusy zapewnily nam do niego transport
Miejsce gdzie zostalismy zawiezieni bylo jednym z najbardziej popularnch punktow starego miasta, a ogromna katedra Sw Sebastiana przy ktorej wysiedlismy, stanowila chyba najwspanialsza wizytowke Ilheus
Zbudowana ona zostala w eleganckim neoklasycznym stylu, a budowa jej trwala ponad 30 lat i zakonczona zostala w 1967 roku
Jej dostojna sylwetka umieszczona na dodatkowym podwyzszeniu gorowala nad dosc duzym placem katedralnym, stanowiac naprawde wspanialy obraz
Wnetrze kosciola bylo rownie pieknie urzadzone, choc stosunkow prosto i bez zadnych wykwintnych dekoracji
Jego glowna ozdoba, oprocz malowidel nad glownym oltarzem, byly rzedy bialych kolumn uwienczonych pozlacanymi glowicami, ktore wraz z pastelowym kolorem scian swiatyni wprowadzaly tam bardzo relaksujaca i przyjemna atmosfera
Natomiast troche wiecej kolorytu i tradycyjnego wygladu dodawaly kosciolowi piekne, wielobarwne witraze
Oczywiscie przed katedra krazylo dosc wielu turystow, a przede wszystkim pasazerow naszego statku, ale zauwazylismy tam tez jedna bardzo ciekawa postac
Niestety trudno nam bylo ja zidentyfikowac poniewaz ukrywala sie pod najwiekszym sombrerem jakie kiedykolwiek widzielismy
Spod Katedry Sw Sebastiana postanowilismy wybrac sie na spacer wokol miasta zaczynajac od wedrowki nad rzeke
Aby tam sie dostac musielismy obejsc kosciol, ktory z boku wygladal rownie monumentalnie ze swoimi szpiczastymi wiezami
Natomiast od tylu najpiekniej prezentowala sie glowna kopula, ktora wysoka byla na 47 metrow
Idac dalej przechodzilismy wzdluz starej zabudowy, ktora jednak mimo ze kolorowa to wcale nas zbytnio nie zachwycila, a moze dlatego ze byly to tylne sciany domow, do wygladu ktorych czesto nie przywiazuje sie wagi
Z drugiej strony towarzyszyly nam zielone laki siegajace az nad brzeg morza, na ktorych rozpoczynala sie jakas budowa i to prawdopodobnie nowej drogi
W oddali widoczny byl takze nasz statek przycumowany w porcie i dominujacy nad wszystkim co sie tam znajdowalo
A tak to wygladalo w wiekszym zblizeniu obiektywrm naszego aparatu fotograficznego, tylko zastanawialismy sie dokad ta droga miala prowadzic, bo troche dalej byl juz koniec polwyspu
Wkrotce jednak okazalo sie ze do tego miejsca ciagle byl spory kawalek drogi, ktory dzielnie przedralowalismy chowajac sie tylko co jakis czas w cieniu rosnacych przy ulicy drzew
Po drodze odkrylismy jakis zaniedbany pomnik poswiecony prawdopodobnie poleglym tamtejszym zolnierzom, ale tak naprawde to wcale nie jestesmy tego pewni
W koncu jednak dotarlismy nad rzeke, na brzegu ktorej znajdowala sie szeroka, piaszczysta plaza, gdzie krecilo sie jedynie pare osob, ale to pewnie dlatego ze bylo jeszcze dosc wczesnie
Tam tez po raz pierwszy zauwazylismy stoliki umieszczone w wodzie, przy ktorych plazowicze mogli popijajac zimne trunki zazywac chlodnej kapieli bez calkowitego zanurzania sie
Na samym koncu cypla wyrastala natomiast kilku a moze nawet kilkunasto metrowa postac Chrystusa czuwajaca nad miastem
Tuz za nim umiescil sie kolejny bar, rowniez polozony na samym brzegu rzeki, ale troche ukryty w gaszczu zieleni
Znajdowala sie tam takze wypozyczalnia sprzetu wodnego, a glownie kajakow i surfingow, na ktorych mozna bylo poplywac na szerokim rozlewisku rzecznym
Dalszy nasz spacer wiodl ciagle wzdluz podwyzszonego brzegu rzeki, na ktorym co jakis czas widoczne byly kolejne parasole swiadczace, ze ponizej drogi cigle ciagnie sie piaszczyste kapielisko
W koncu dotarlismy do malego parku, gdzie spotkalismy sie z kolejna para Polakow plynaca naszym statkiem, tyle ze oni przyjechali z Kanady
Po krotkiej chwili milej pogaduszki ruszylismy jednak w dalsza droge, poniewaz chcielismy zobaczyc w miescie jeszcze kilka rzeczy
Wkrotce tez zaglebilismy sie w brukowane uliczki starego miasta, ktore co prawda nie mialy tyle uroku co te w Salvadorze, ale byly nie mniej kolorowe
Niektore budynki az razily swoim mocnym kolorytem, a czesc z nich bylo bardzo duzymi i bogatymi obiektami
No a na ulicy mimo strasznego upalu panowal ogromny ruch, ktory oczywiscie powiekszony byl o ok. poltora tysiaca pasazerow statku, ktorzy wylegli na miasto
A sumie jednak mimo tak wielkich tlumow, ulice wygladaly bardzo czysto, ale moze to zasluga bardzo pomyslowych koszy na smieci, a pozostalych po mistrzostwach swiata w pilce noznej, ktore odbyly sie w 2014 roku w Brazylii
Po godzinnym bladzeniu po historycznych uliczkach dotarlismy do niewielkiego placu przy ktorym stala wspaniala i zabytkowa juz budowla dawnego palacu zwanego Paranagua Palace
Zbudowany on zostal tak jak i wiele innych tego typu budowli, podczas okresu swietnosci miasta w 1907 roku, a jego nazwa pochodzi od nazwiska prezydenta Bahii, Markiza Paranagui, ktory w 1881 podniosl miejscowosc Sao Jorge dos Ilheus do rangi miasta
Palac ten jest symbolem bogactwa jakie istnialo w tym regionie podczas kakaowych czasow, a obecnie miesci sie w nim urzad miasta, ktory jak sie okazalo byl dostepny do zwiedzania, choc nie wszyscy mieli ochote wspinac sie az tak wysoko w gore
W koncu jednak oboje znalezlismy sie na pietrze, ktore sluzylo rowniez jako male muzeum zawierajac w sobie wiele historycznych zdjec i innych starych eksponatow
Mielismy rowniez mozliwosc zagladnac do jednej z eleganckich sal obradowych tego jednego z piekniejszych budynkow w Ilheus
A takze mozna bylo przysiasc na chwilke w chlodnym wnetrzu i wystudzic sie troche po spacerach na palacym sloncu
Z okien balkonow palacu rozlegal sie piekny widok na centrum starowki, a takze maly park znajdujacu sie na dole, na ktorym pod tym czerwonym daszkiem usiedli nasi znajomi
Patrzac natomiast troche bardziej w bok, widoczna rowniez byla piekna katedra Sw Sebastiana wyrastajaca ponad wszystkie okoliczne budynki
Po naszej karkolomnej wyprawie do ratusza przysiedlismy i my na chwilke, aby uraczyc zimnym piwem nasze spragnione gardla i przygotowac sie do dalszego marszu
A mielismy bardzo ambitne plany dotarcia do widocznego z daleka kolejnego kosciola, ktory znajdowal sie na jeszcze wyzszej elewacji, gorujac nad calym miastem
Po kilkunastominutowej mozolnej wspinaczce znalezlismy sie w miejscu, skad jak na dloni widoczne bylo cale stare miasto
Ponad dachami ktorego wylanialy sie wysokie wieze katedry wyraznie rysujace sie na tle rzeki, porosnietego zielenia wzgorza na jej drugiej stronie oraz blekitu morza w najdalszej perspektywie
Nad nami z kolei gorowal jeszcze inny kosciol zwany Igreja Da Vitoria, stojacy w historycznym miejscu orginalnego XVI-to wiecznego kosciola, ktory niestety ulegl zniszczeniu w dwoch pozarach, ostatni raz w1887 roku
Co prawda w 1903 roku zostal on odbudowany, ale jego architektura zostala calkowicie zmodyfikowana zupelnie pomijajac orginalny jego styl, co nie zmienilo jednak faktu, ze nalezy on do dziedzictwa historycznego miasta
Idac wzdluz murow otaczajacych dziedziniec na ktorym stoi spotkalismy pewna lokalna pania, ktora zlapala sie za glowe, ze tamtedy idziemy, bo podobno to bardzo niebezpieczne tereny i poradzila zeby nie zaglebiac sie w zadne tamtejsze uliczki
Na szczescie szlismy tamtedy w srodku dnia, kiedy normalni ludzie zazywaja sjesty, wiec udalo sie nam bez klopotow przejsc najstepnych kilkaset metrow, oczywiscie rozgladajac sie uwaznie dookola
A jak juz dotarlismy pod kosciol na szczycie to troche nam ulzylo, ze moze juz nic zlego sie nie stanie, choc nie bylo tak calkiem prosto, bo nie za bardzo moglismy znalezc do niego wejscie
Po chwili szukania okazalo sie ze byl to caly kompleks kosciola z klasztorem Urszulanek zbudowany na poczatku XX wieku w pieknym neogotyckim stylu, w ktorym znajdowalo sie rowniez male muzeum i dopiero przez nie mozna bylo dostac sie do swiatyni zwanej Igreja e Convento NS da Piedade czyli Matki Bozej Milosiernej
W koncu wiec jakos znalezlismy sie w srodku, a tam zostalismy nagrodzeni bardzo ciekawie i orginalnie wygladajacym wnetrzem tego kosciola
Przede wszystkim oltarz zbudowany zostal w postaci dioramy, wygladajac jakby jego przednia czesc byla wycieta z i wyrzezbiona z drewna a z tylu za nia znajdowal sie obraz, w ktorym krzyz byl rowniez trojwymiarowy
Ten ciekawy i bardzo elegancki styl zdobiennicta zachowany zostal w tym calym jednonawowym kosciele, ktory zaskoczyl nas swoim niewielkim rozmiarem, bo z zewnatrz wygladal duzo bardziej okazale
Jak sie jednak okazalo to w kompleksie tym oprocz kosciola i klasztoru znajdowala sie takze szkola dla dziewczat prowadzona przez Urszulanki, a dzialajaca tam juz od 1916 roku, do ktorej o dziwo nikt nam nie zabronil wstepu
Po wyjsciu na zewnatrz rozgladnelismy sie dookola ktoredy najlepiej wracac i postanowilismy podejsc jeszcze kawalek dalej, gdzie zaznaczony byl na mapie punkt widokowy
Zostawilismy wiec kosciol za soba, a takze jakis kiedys napewno wspanialy i wygladajacy jak palac budynek, ktory niestety byl teraz bardzo zaopuszczony
Wkrotce potem znalezlismy sie na tarasie widokowym skad roztaczal sie wspanialy widok na cala okolice w kierunku morza
W zblizeniu, pieknie widoczna byla katedra, a jeszcze dalej, gdzies tam na koncu cypla ukazala sie nam jakas dziwna konstrukcja bedaca w budowie
Patrzac natomiast troche bardziej z boku wypatrzylismy rowniez nasz statek stojacy w porcie
Tuz przy tarasie widokowym udalo sie nam znalezc waskie przejscie z niezliczona iloscia schodow wiodacych prosto na dol, wiec zeby juz nie wracac poprzednia droga, zaryzykowalismy to zejscie na skroty, liczac ze wyprowadzi nas w dobre miejsce
No i udalo sie, bo wkrotce potem znalezlismy sie znowu na kolorowych ulicach centrum a nawet trafilismy na bar w ktorym pilismy piwo
Tym razem jednak juz sie tam nie zatrzymywalismy tylko podazylismy dalej w powrotna droge, ktora na szczescie byla nam juz znana
Byl to deptak dla pieszych wiodacy prosto pod katedre, a otoczony mnostwem sklepow liczacych na wedrujacych tamtedy turystow
Trafilismy tam rowniez na wspanialy dom zbudowany w pieknym neoklasycznym stylu w latach 20-tych XX-go wieku, w ktorym kiedys mieszkal ten slawny brazylijski pisarz Jorge Amado, a obecnie po renowacji tego historycznego budynku znajduje sie tam jego muzeum tzw Casa de Cultura Jorge Amado
Kolejna postac tego pisarza znalezlismy na placu katedralnym tuz przy historycznym barze zwanym Bar Vesuvio, ktory zostal zalozony w 1910 roku przez dwoch Wlochow, zajmujac uprzywilejowana pozycje spogladajaca na front kosciola
No a jak sie juz wczesniej przekonalismy widok ten byl rzeczywiscie piekny, bo katedra byla naprawde wspanialym obiektem
Zaniepokoilismy sie tylko troche, ze cos sie musialo stac z wlascicielem tego ogromnego sombrera, bo zastalismy go zostawionego samopas, ale jak widac lezal sobie bezpiecznie, bo ciezko go bylo schowac do kieszeni
W poblizu katedry czekal juz na nas statkowy autobus, do ktorego powoli zaczeli schodzic sie ludzie, jako ze nieuchronnie zblizala sie pora odplywania
Po powrocie na statek i szybkiej kapieli znowu zafundowalismy sobie male lody i rozgladalismy sie ciekawie wypatrujac znanych nam juz obiektow
W oczekiwaniu na moment odplywania byl to rowniez czas na wymiane swoich wrazen z podrozujacymi z nami znajomymi
No a zolto-pomaranczowy zachod slonca zastal nas juz na morzu
Tam tez spedzilismy kolejny dzien, a pobyt na statku umilala nam jego obsluga wymyslajac coraz to inne artystyczne wyroby z recznikow, zamieniajace je w roznego typu zwierzatka
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 69 odwiedzający (75 wejścia) tutaj! |
|
|
|
|
|
|
|